camino

camino

wtorek, 20 lipca 2010

Sentymentalnie.

To już trzeci poranek, kiedy zamiast duchoty w pokoju i słońca za oknem budzę się przy pochmurnej i chłodnej pogodzie. Nie narzekam tak bardzo bo sprzyja to długości snu :) Normalnie wstałbym koło 8:00.
Do końca też pogoda nie wprowadza pesymizmu w mój nastrój, bo gdy słyszę poranne śpiewania Taty w kuchni, to poprzez radość wzrasta temperatura w mojej aurze.
Właśnie poszedł do Trudi na poranną herbatę i pogadanki.
Wieczorem Mąż przesłał mi link z adresem bloga pewnego chłopaka. Przeczytałem więc kilka postów.
Od pierwszego odwiedzenia Jego strony czuje się miły klimat i taką serdeczność. Chłopak tryska optymizmem, wiarą i siłami, mimo iż zmaga się z chorobą. Cierpi na białaczkę, którą także bardzo "szanuje" nazywając ją Białą Damą.
Zaimponował mi swoją postawą i Miłością do swego chłopca. Miał podany e-mail do kontaktu, więc nie mogłem nie napisać. Tak chciałem Mu powiedzieć co "mówi" moje serce. Napisałem.

"Witaj,
Na Twojego bloga trafiłem poprzez link jaki wysłał mi Mój Kochany. Niesamowicie tu pięknie, tak domowo. Chce się zatrzymać i przysiąść na tej kanapie :)
Po przeczytaniu kilku postów bardzo Cię polubiłem. Jesteś bardzo ładnym chłopakiem, a do tego masz niesamowite wnętrze i pokłady sił, jakich wielu nam brakuje. Imponujesz mi swoim podejściem do choroby i głęboko wierzę i trzymam za to kciuki, że bardzo szybko Biała Dama puści Twoją rękę i ulegnie Tobie. Ty zaś pójdziesz przed siebie z podniesioną głową w chwale zwycięstwa.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę powodzenia."

Dziś dwudziesty dzień lipca. Dokładnie za miesiąc moje urodziny. Tak jakoś myślę o tym dniu odkąd wstałem. Chyba cyfry dzisiejszego dnia mnie do tego skłoniły. Myślę jak będzie, choć i tak wiem, że pięknie, bo przy Ukochanym w pięknym i urokliwym mieście Zakopane :)
Wzięło mnie też na sentymenty (bo ja sentymentalny jestem). W niedziele przeglądałem zdjęcia z ubiegłorocznych wakacji. Kiedy zobaczyłem długowłosego jeszcze Czyżyka, tak mnie ścisnęło jakoś w środku. Zatęskniłem bardzo i nawet łzę uroniłem.
Będzie mi smutno bez Ciebie w tym roku- pomyślałem dziś (w niedziele też).
Tak wiele wspomnień mam z Tobą. Wszystkie takie miłe, ciepłe, radosne i takie którym nie brakuje szaleństw i wygłupów. Mimo tego co się stało kilka tygodni temu nadal Kocham Cię Bracie i to się nie zmieni. Za miesiąc będziesz szczególnie blisko mego serca, bo choć fizycznie będzie Cię brakowało, to z niego nigdy Cię nie usunę.
Chyba odnajdę w necie przepis Marysi P. i "...by się pozbyć złych humorów, zrobię zupę z muchomorów"- na obiad oczywiście :P

11:20- zaczynam ćwiczenia
12:20- zadowolony z efektów ćwiczeń i z siebie, rezygnuję z zupy muchomorowej :) robię jednak rybę :)

1 komentarz:

  1. z tą zupą to nie przesadzaj Bejbe:):):)

    wszyscy tęsknimy za Cz. no ale...

    :(

    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń