camino

camino

poniedziałek, 22 lipca 2013

Po ciężkim dniu


Dziś do domu wróciłem po dziewiętnastej (od przed dziewiątej rano).
Obozo-dzień mimo, że bez wielki rewelacji sprzedażowych upłynął mi bardzo intensywnie.
Sporo kursów do klientów indywidualnych i firm sprawiło, że godziny szybciej mijały.
Może w tygodniu urodzi się więc z tego jakiś dorodny owoc :)
Byłoby miło.

System działał dziś w tak "zawrotnym" tempie, że moje siedzenie w pracy musiało się przedłużyć (wklepywanie wszystkich danych do baz oraz umów).
Złośliwość rzeczy martwych mnie dziś przerosła.
Chyba upały nie służą komputerom.
Nie lubię poniedziałku- coś w tym jest :)

U Męża od dziś wesoło i rodzinnie.
Sara z synkiem oraz Tom zawitali na podkarpacką wieś.
Ten duet zawsze przyprawia mnie o śmiechowy ból brzucha.
Nie inaczej było tym razem kiedy zadzwoniłem, by pogadać z Sarą :)
Tom założył Mężowe prześwitujące długie, białe spodnie do spania i paradował w nich przed wszystkimi.
W całym domu panował ubaw, więc i mi się udzieliło :)
Widziałem to oczyma wyobraźni :)
W piątek dołącza do wakacyjnej gromadki Kitty z dzieciskami :)
Mam nadzieję, że choć Ona dotrwa tam do końca wakacji i kiedy pod koniec sierpnia będę miał możliwość spędzenia drugiego tygodnia urlopu w Drugim Domu, zrealizuję wakacyjne marzenie :P
Od lat Kitty i Sara zapowiadały mi, że jak tylko przyjadę na wakacje będziemy w trójkę nawzajem nacierać się olejkami do opalania, śpiewając przy tym "Siabada, siabada, siabada, ty i ja, ty i ja, ty i ja" :D:D:D

Póki co jeszcze o urlopie za głośno nie myślę, choć już marzę sobie :)
Marzę też o ładnej pogodzie.
Najlepiej o takiej jaka planowana jest do końca lipca :)

A jutro do stolicy województwa na kolejny casting :P
Ach jak ja uwielbiam te skecze kabaretowe :P

Idę do ćwiczeń.
Tak, tak. To już tydzień mej systematyczności !
Jak tak dalej pójdzie Bałtykowi niegroźny wypływ całej wody, kiedy doń tąpnę :D:D:D

Fajnego wieczorku wszystkim :)
iloveyou Bejbe :*:*:*

sobota, 20 lipca 2013

Pierwsze urlopowe myśli


W końcu weekend!
Strasznie wymęczył mnie miniony roboczy tydzień, który okazał się zupełnie nieroboczy.
Jestem zmęczony psychicznie wszelkimi mailami słanymi od dyrekcji.
Wszystko to przyprawia mnie o stres, bo mam taki charakter, a nie inny i takie podejście do pracy, a nie inne, że wszystkim się przejmuję.
Wiem, że to niezdrowe, ale co zrobić.
We wtorek perspektywa spotkania sprzedażowego.
Chyba zacznę modlitwy o to, by się nie odbyło ;)

Jeszcze niecały miesiąc i urlop, ale im bliżej urlopu, tym bardziej się dłuży.
Za równy miesiąc moje urodziny, a ja już dostałem prezent od Męża :)
Oj długo obserwowałem allegrowe aukcje, by cena upatrzonych od dawna spodenek, trochę się obniżyła :)
Z obserwowania wyszło tyle, że kupił mi je Hany wraz z tiszertem i mi wysłał.
Jestem uradowany, bo od dawna o nich marzyłem
Są to robione na elegancko, krótkie spodenki na kantkę koloru grafitowego.
W skrócie- wyglądają jakby uciąć spodnie garniturowe :P
Najfajniejsze, że można je nosić "nieelegancko" w połączeniu z ciuchami sportowymi :)
A taką "elegancję" to ja lubię.

Ostatnio też przeglądaliśmy kąpielówki.
W zasadzie tyle wyboru, ale jak przyjdzie wybrać te jedne jedyne, to jest problem.
Początkowo byłem na nie, kiedy Hany podesłał mi linka z krótkimi szortami w połowę uda, wycinanymi lekko po boku, ale im dłużej opisywał mi jak świetnie na mnie by leżały i im więcej takich szortów mi słał, tym bardziej byłem na TAK :)
W zasadzie z obcisłych spodenkowych kąpielówek przerzuciłem się na coś całkiem innego.
Poza tym ucisk na męskie przody zdrowy nie jest, a w perspektywie luźniejszych szortów, jakieś "niekontrolowane objawienie" może się zdarzyć :) (czyt. za szeroko rozstawione udo może powodować ukazanie się tego i owego :P).

Pozostając w temacie przedurlopowych zakupów...
Za namową Miśka zakupiłem sobie nakrycie głowy w postaci kapelusza :):):)

Odniosę się też (bo jeszcze tego nie uczyniłem) do Mężowego postu, w którym wspomniał o przyszłorocznych planach urlopowych :)
W przyszłym roku chcielibyśmy ruszyć w wędrówkę życia.
Przejść szlak francuskiego camino i dojść do Santiago de Compostela.
Do grobu Św. Jakuba.
Dla tych, którzy słyszą o tym po raz pierwszy, polecam wzruszający film "Droga życia" (org. "The Way").
Pamiętam jak w grudniu oglądaliśmy ten film i Hany powiedział- "chciałbym byśmy przeszli taki szlak" :)

"To nie droga jest trudnością, to trudności są drogą"

Jest jeszcze rok, więc już dziś zapraszamy do wspólnej wędrówki :)


iloveyou Bejbe- moja Drogo Życia :*:*:*



środa, 10 lipca 2013

Wczoraj- Dziś. Jutro- Zawsze

Niebo może słać Anioły każdego dnia.
Wszak każdy ma swego Stróża...

W nawiązaniu do wczorajszego posta i dokładając do dzisiejszego anielski wątek, chciałbym ten wpis, poniższy utwór, a przede wszystkim swe Serce (mimo, że od wielu lat przynależne do Tego Jedynego)- dedykować Właśnie Jemu...

Wszystkiego Najlepszego Mężu w Dniu Naszej Miesięcznicy !!!

Kocham Cię :*:*:*

wtorek, 9 lipca 2013

Szóstka

Pełna, okrągła, parzysta cyfra.
Dla niejednego ucznia to nota marzeń.
Dla szczęśliwca lotto- finansowa wygrana życia...

   Dziś dla mnie szóstka to sześć lat.
Tak niewiele, a jednocześnie szmat czasu.
   Tyle oto lat minęło odkąd widziałem Cię po raz ostatni.
Potem odeszłaś...


Rano Hany napisał mi tak:
"Cześć Misiu. Dziś smutny i radosny dzień dla Ciebie...
smutny, bo nie ma Mamusi i radosny zarazem, bo masz Opiekunkę w Niebie..."

Kilka minut po siódmej włączyło mi się radio w pokoju.
Samo!
Potem poszliśmy z Dedim na cmentarz.
Przed pracą (od poniedziałku rozpoczynam ją już od godziny dziewiątej) pomnik lśnił.
Łamane szkło z solarnego znicza (prezent od Męża) mieniło się jak diament.
Kolorowe mieczyki usadowione w wazonie stały dumnie jak barwny pawi ogon.
Wiem, że Mama od rana była zadowolona.
Wierzyłem, że to będzie dobry dzień.

Słońce świeciło, żar lał się z nieba.
W pracy udało mi się sprzedać dość fajny pakiet ubezpieczenia.
Dzięki temu wykonanie planu w tym produkcie wzrosło do 116% za ten miesiąc :)
Oby jeszcze inne wskaźniki tak pięły się w górę.
Narzekać nie mogę, bo kwartał zakończyłem w dwóch produktach na pierwszym miejscu (na dwa województwa), a w jednym produkcie na trzecim.
Oby tak dalej.

...w końcu od czego są Anioły w Niebie :)

Kocham Cię Mamusiu :*

...i te ziemskie :)

iloveyou Hany :* 





niedziela, 7 lipca 2013

Odwiedziny Męża

Haluuuuu, z powrotem.
Po dwóch tygodniach nieobecności.

    Właśnie wróciłem z dworca kolejowego (o ile to jeszcze dworcem zwać można :P).
Odprowadziłem Męża na pociąg.
Pomachałem ręką, wiodłem jeszcze długo wzrokiem za pociągiem i jego zanikającym w oddali czerwonym światełkiem z tyłu składu i zasmucony podążyłem do domu.
Niestety wszystko co piękne i miłe trwa chwilę.
A jeszcze nie tak dawno szybciej urwałem się z pracy i szedłem na stację by Go odebrać i spędzić piękne 9 dni razem.
Ech ten upływ czasu :(
   Każdy dzień z Hanym to Radość.
Powroty z pracy ze świadomością, że po męczącym dniu będzie miło odpocząć, odstresować się, pośmiać.
Gdzie zastanę posprzątane mieszkanie i coś pysznego na obiad (zapiekanka śródziemnomorska hitem!)
Gdzie nie spędzę nocy samotnie w łóżku.
Znowu były wspólne emocje przy meczach Agi na Wimbledonie, a co najważniejsze nasze gry :)
W końcu miałem możliwość zagrać nowymi rakietami.
Świetnie się bawiliśmy i nic to, że sromotnie przegrałem :P
Najważniejsze, że czas miło spędziliśmy i się wymęczyliśmy.
Szczerze powiem, że godziny takiej bieganiny na kortach niesamowicie działają.
Po wczorajszych trzech tam spędzonych, jestem obolały jakby mnie walec przejechał :)
Ale fajnie było.
Nawet dwa deble rozegraliśmy, z czego jeden był deblo-mikstem, gdyż naszymi przeciwnikami był chłopak (sexi młokos) z dziewczyną :)
Drugi ojciec z synem (też niczego sobie :P)
   Już brakuje mi tych wszystkich pięknych chwil i naszych wygłupów jakie z sentymentem wspominam.
Na szczęście Za miesiąc i tydzień znowu urlop i znowu się widzimy :)
... i znowu wakacje!!!
Hurej Hurej :P

Szczęśliwej Drogi Hany
iloveyou :*:*:*

Pięknej niedzieli wszystkim!