camino

camino

niedziela, 26 maja 2013

Z Miłości do...

Pamięć o Mamie, to dla mnie codzienność.
Każdego ranka kiedy zaczynam dzień i kiedy idę do pracy, intensywnie o Niej myślę.
Dzisiejszy, dwudziesty szósty dzień maja traktuję więc jako pamiątkę obchodów Jej Święta.

 
   Największym pragnieniem prawie każdej mamy, jest szczęście jej dzieci.
Dlatego codzienności bez trosk i samych radosnych dni przez cały rok w imieniu jednostki życzę masowo wszystkim Mamom :)
A Te Dwie Najbliższe Memu Sercu tulę myślami.

   Dziś startuje French Open.
Najmniej lubiany przeze mnie Wieli Szlem, ale jako fan tenisa nie odpuszczam :)
Na wyborne starty naszych nie liczę, choć może Jurek coś zdziała.
W każdym bądź razie powodzenia życzę :)

   Przy okazji dzisiejszego oglądania DDTVN dowiedziałem się, że na balkonach mocno nasłonecznionych warto mieć lawendę.
Nie dość, że świetnie znosi słońce i pięknie wygląda, to jeszcze odstrasza komary.
Zatem niebawem trzeba się zaopatrzyć w taką roślinność.

U Hanego Rodzinne biesiadowanie trwa już drugi dzień.
U mnie kameralnie w klimacie 2+1, czyli Tato ja i pies :)
Pogoda dopisuje, więc może popołudniu jacyś goście się zjadą.

Udanej niedzieli wszystkim.
Buziaki Bejbe :*

Kocham Cię :*

piątek, 24 maja 2013

O snach, co to niespokojne są i o wieści zaskakującej


   Wymęczyłem się sennie ubiegłej nocy.
Martwiłem się.
Bałem się.
Chyba nawet płakałem.
Nie często śni mi się Mamusia.
Ilekroć jednak o Niej śnię- zawsze się lękam.
To już taka trauma.
Pewnie sennie przypomina mi, że niebawem Dzień Matki.
Oczywiście, że pamiętam.
Doskonale pamiętam.
Pamiętam na co dzień o Tobie, więc tym bardziej od święta!
   Moja druga Mamusia dostała dziś ode mnie karteczkę i słodycze, które lubi :)
Kitty też dostała karteczkę imieninową i czekoladki.
Same świętowania się zbiegły w czasie.
Jutro wszyscy spotykają się u Hanego.
Oj będzie wesoło i Rodzinnie.
Ogromnie żałuję, że mnie tam nie będzie, choć myślami, sercem i duszą jestem zawsze.
   Tak obawiałem się dzisiejszego ostatniego roboczego dnia w tym tygodniu, a tu na starcie obozo-dnia taki surprajs.
Sam dyrektor napisał mi w mailu takie oto słowa:
"Łukasz- Brawo, Super!!! Świetny wynik. Wierzę, że będzie jeszcze lepiej".
Aż mnie zamurowało, bo z rana dowiedziałem się, że w drugim etapie konkursu produktowego zajmuję 4 miejsce w kraju.
Że ja??!!
No niby tak jest napisane, ale nie spodziewałem się.
   Dobrze, że już weekend.
Tak zawsze czekam tego dnia, by rozpocząć dwudniowe wolne.
Pogoda tylko kiepska. Szaro, zimno i mokro :(
Jak zawsze na sobotę kilka prac sobie zaplanowałem, ale też i dłużej pod kołderką poleżeć będę mógł.
Niech żyją wolne weekendy!

Miłych chwil wszystkim życzę i każdemu z osobna :)

Kocham Cię Hany :*:*:*

Ps. Właśnie Sara napisała mi sms`a:
"Przyjedź jutro do nas- pośmiejemy się" :)

Ubawiła mnie tym, bo ja już tam dobrze wiem, jak byłoby zabawnie.
Na samą myśl o tym buzia mi się raduje :)
Niestety, te kilometry :(:(:(


czwartek, 23 maja 2013

Krótkie odwiedziny


   Przed chwilą odwiedziła mnie Yanina.
Całkiem przy okazji i tylko na chwilę.
Przyszła do mnie ze swoim młodszym szkrabem.
Chwile nawet na rękach mych spędził.
Ciężki jak na roczne dziecko, a budowę ma szczupłą.
Chyba ciężkie kości ma :P
Miło było w ekspresowym tempie powspominać dawne czasy.
   Dziś w pracy bez rewelacji, poza tym, że miałem wizytację Woźniackiej, która ze sobą wzięła Nadzorczynię Dwuimienną :)
Znam tą Dwuimienną Panią, bo ostatnio prowadziła szkolenie, w którym uczestniczyłem.
Bardzo sympatyczna osoba.
Ze spraw poważnie ważnych (ale nie najważniejszych :P), to drżę o plany, obym tylko nie dał plamy.
Koniec miesiąca blisko, a dyrektor straszy wszystkich "dywanikiem".
Nie lubię metody zastraszeń.
Może czas pomyśleć o otwarciu budki z jedzeniem skoro totolotek wygrać nie daje.

Liczę na cud.
Cudzie przybądź!
Proszę :)
Masz jeszcze pięć dni roboczych.
Będę Cię wypatrywać
to pisałem ja- Łukaszek :P



iloveyou Bejbe :*:*:*


wtorek, 21 maja 2013

Egzamin zamiast szkolenia, czyli ja i Kejt w lekkim potrzasku

   
   Kolejny dzień szkolenia planowo niczym nie odbiegał od tych, na które jeździłem dotychczas.
Różnica w tym, że bezpośrednio po dzisiejszym szkoleniu miał się odbyć egzamin.
Ostatnie szkolenie jak zapowiadano, miało być tylko luźnym przypomnieniem wszystkich wiadomości, toteż wraz z Kejt nie planowaliśmy stawić się nań punktualnie o wpół do jedenastej.
Jechaliśmy PKSem przed jedenastą.
Po przyjeździe mijając sklepy kupiliśmy drożdżówki plus ja rogala (to tak z wrodzonej słabości do tego pieczywa) :)
W zabawnych nastrojach poszliśmy jeszcze na lody i spokojnie podążaliśmy w docelowym kierunku.
Nagle usłyszałem wygrywające w moim telefonie "You`re not alone".
Patrzę Pięta z obozu.
Cóż może chcieć.
Oddzwaniam.
- Gdzie jesteście, bo ze szkolenia dzwonią, czy będziecie dzisiaj.
Zamarłem, bo nie dowierzałem w to co słyszę. Zawsze przyjeżdżaliśmy z Kaśką jako pierwsi, a tylko raz postanowiliśmy oszczędzić sobie nudnych wstępów i masz babo placek!
Co też mogą chcieć, że wydzwaniają po nas skoro egzamin jest na szesnastą?!
- Yyy... my jesteśmy na miejscu. Podążamy do gmaszyska. Mieliśmy tylko opóźnienie, bo autobus miał jakąś awarię.
- Aha, bo już się zaczynaliśmy martwić.
No wy i martwienie się o kogoś- pomyślałem. 
- Za chwilę tam będziemy, więc nie ma powodów do niepokoju. Dziękuję za telefon.
- Powodzenia i nie dziękujcie.
- Nie dziękujemy ale pozdrawiamy :)
Rozłączyłem się.
Na wyświetlaczu telefonu służbowego 3 nieodebrane połączenia od Karoliny Woźniackiej plus jeden od dawnej szfowej, która idąc na urlop, swój służbowy telefon dała Napuszonej (pełniącej zastępstwo) i pewnie to ona dzwoniła do mnie z tą samą sprawą co Pięta.
Kejt w całym tym zamieszaniu zaczęła chichotać.
Przyspieszyliśmy kroku i w mig byliśmy na miejscu.
   Dochodzimy do drzwi sali konferencyjnej.
Zamknięte.
Za drzwiami słychać głos prowadzącej.
Mówię zatem do koleżanki mej- wchodzimy.
Ona na to, że poczekamy do przerwy, bo nie będziemy robić zamieszania.
Postawiłem jednak na swoim mówiąc, że tylko kilkanaście osób będzie, bo reszta przyjedzie na sam egzamin.
Przekonana podążyła za mną.
Zamarłem kiedy otworzywszy drzwi sali ujrzałem dwie prowadzące i grupę w niemalże 100% frekwencji!
Oni kończyli pisać już egzamin!
Postanowiono zrezygnować z ustalonej godziny i przyspieszyć zakończenie całego cyklu.
Ależ pech!
Że też akurat dziś wszyscy musieli stawić się wcześniej?!
Grupa zakończyła, wyszła, a my we dwójkę przed komisją pisaliśmy w osamotnieniu :P
A jeszcze wczoraj próbowałem wkręcić Kaśkę, że zmienili formę egzaminu na ustny :)
Po pół godzinie i my byliśmy gotowi.
Oddaliśmy nasze kartki i wyszliśmy dając szanownej komisji czas na sprawdzenie.
Oczywiście zdaliśmy i mamy papierek w kieszeni, co na pewno się przyda w przyszłości.
Tym samym zaś mieliśmy okazję szybciej wrócić do domu.
A jeszcze wcześniej sprawdzaliśmy połączenia po godzinie 17-ej nie zwracając uwagi na możliwość wcześniejszego powrotu.
Tym samym nasz wyjazd był trafiony w punkt, bo mimo "spóźnienia" nie straciliśmy nic.
Gorzej tylko, jakbyśmy zdecydowali się przyjechać na sam egzamin o 16-ej.
Wtedy by się działo :)
Lepiej nie myśleć co :)




niedziela, 19 maja 2013

Kwieciście


   Pracowitą miałem wczoraj sobotę.
Od rana, aż do godzin popołudniowych walczyłem w ziemi na miejskim polu zwanym skrzynką balkonową :)
Rano zakupy w markecie potem zakupy kwiatków, przy których zdrowo uśmiałem się z Taty :)
Podczas gdy sprzedająca pakowała nam begonie, On opowiedział zmyśloną historię, że znał kobietę imieniem Begonia :P
Pani sprzedająca na to, że pewnie na wzór kwiatka piękna była.
Oczywiście- rzekł Dedi... i to bez podlewania- dorzucił po chwili.
Sprzedająca i stojące dookoła kobiety zaczęły chichotać.
Po powrocie śniadanie, w międzyczasie pranie nr 1, nr 2,...
Kiedy zacząłem konsumować kanapki, Tacie przypomniało się, że wyrzucił balkonowe skrzynie w ubiegłym sezonie.
Myślałem, że skonam.
Śniadanie porzucić trza było i gnać do ogrodniczego po nowe.
Przy okazji kupiłem odżywkę do kwiatów kwitnących i dwie doniczki do przesadzenia kwiatów w pokoju.
Po powrocie rozebrawszy się niemalże do rosołu (i nie był to rosół niedzielny, aczkolwiek z kury domowej, że tak powiem napiszę :P).
Wiadomo jak to jest przesadzać kwiatki w mieszkaniu.
Pani L zaciekawiona zielenią, ziemią i moją pozycją niemalże na pieska, pomyślała, że ma w pokoju namiastkę poletka do szaleństw.
Na szczęście nie wzięła mnie za samca swego gatunku :P
Trochę mi zeszło przy tej brudnej robocie, ale efekt jest piękny.
Zasadziłem następujące kompozycje:
- skrzynia nr 1 licząc od lewej (czerwona begonia, łososiowa dalia, żółta begonia, łososiowa dalia, czerwona begonia);
- skrzynka nr 2 (pięć fioletowych surfinii),
- okrągła, płaska donica na cmentarz ( pięć drobnych, różowych begonii)
Do tego dodam, że przesadziłem pięć kwiatów domowych.
Po wszystkim mieszkanie trzeba było doprowadzić do porządku i zrobić obiad.
Tym ostatnim widząc moje zajęte ręce zajął się Tato, choć nie obyło się bez moich wizyt kontrolnych jako doprawiacza smaku :P
Popołudnie było już luźniejsze i spokojniejsze.
Pogoda była tylko niespokojna i zmienna.
Na zmianę lało i świeciło słońce, aż przed wieczorem ukazała się tęcza na niebie.
Jako, że często się ona nie pojawia, uznałem to za wyjątkowy znak :)

iloveyou Bejbe :*:*:*

środa, 15 maja 2013

Charakterystyczny


   Tak dziś określił mnie mężczyzna w średnim wieku, którego spotkałem na korytarzu kamienicy, w której miałem wizytę z klientem.
Jakby tego było mało, mężczyzna ten był mieszkańcem lokalu, do którego zmierzałem :P
Powiedział do mnie, że nawet nie musi mnie pytać skąd jestem, bo mnie doskonale poznaje.
Uśmiechnąłem się tylko, a swoje pomyślałem.
No i się zastanowiłem...
Co we mnie takiego charakterystycznego?
   Fryzura jak u kangura- Tak dwa tygodnie temu moje cięcie określił przechodzień w nie-moim mieście :P
Skomentowałem to żartobliwie, mówiąc do niego:
"Jeśli uda się panu spotkać kangura z taką fryzurą, proszę koniecznie się ze mną skontaktować, oskarżę go o plagiat" :P
Wszyscy przypadkowi słuchacze tej krótkiej wymiany zdań uśmiali się zdrowo :)
   Karolina Woźniacka, podczas odwiedzin naszego obozu, też napomknęła mi, że ja to pewnie zostaję klientom w pamięci.
Na pytanie- dlaczego tak myśli?
Usłyszałem- "No bo Ty charakterystyczny jesteś. Taki jedyny w swoim rodzaju".
Hmm!
Ciekawe tylko, czy ta charakterystyczność, to w dobrym kontekście, czy jak?
 
   Dzień dziś był słoneczny i ciepły.
Nawet najbliższa memu sercu "Zimna Ogrodniczka" nie poczęstowała nas chłodem.
   Odwiedziłem dziś po pracy Mamusię.
Umyłem pomnik, postawiłem bzy, które wczoraj dostaliśmy od dwóch sąsiadek.
W całym mieszkaniu tyle kwiecia, że wazony nie mieściły się na stole.
Na noc trzeba było je do kuchni wynosić, bo ponoć niezdrowo jest spać w intensywnych zapachach bzu, konwalii, maciejki,...
Nie wiem ile w tym prawdy, ale będąc jeszcze małym dzieckiem, słyszałem takie coś z ust dorosłych.
Hany też mnie wczoraj o tym poinformował, zatem coś w tym musi być :)
   Wieczór spokojny.
Właśnie skończyłem pogadankę z Siostrą.
Nudzi Jej się więc chciała pogadać.
Tym bardziej, że sama w domu.
W międzyczasie zdążyłem wypić kawę, zjeść ciastka,...
Boże tak nieświadomie, a potem boczki się robią.

Zastanawiam się nad zakupem hula-hoop`a :P

iloveyou Bejbe :*:*:*

Ps. Chyba nie ma się nad czym zastanawiać :D




wtorek, 14 maja 2013

Dzień na wyjeździe


Zwyczajnie wytelepany przez najzwyczajniejszy PKS, wróciłem z kolejnego szkolenia.
Ostatnio sporo tego, ale mi to pasuje.
Zawsze to luźny dzień poza obozem.
Zawsze to nowych rzeczy człowiek się dowie, nowe twarze zobaczy.
Szkoda że nie było ze mną Kejt, zatem nie miałem z kim kreować nowych postaci szkoleniowych.
Ostatnio zaczęliśmy zapamiętywać twarze kursantów i nawet po swojemu je nazywać.
W taki oto sposób powstał Pan Rolnik z ciągnika, Top Modelki, Pani z kuchennych rewolucji i Pani z wafelka :)
Często tak "bawimy" się z Hanym.
Ot takie duże dzieci z nas :)
   Po szkoleniu z inną koleżanką poszliśmy do galerii.
Zależało mi szczególnie na 3 sklepach, ale że w tejże brak Pull`a, to odwiedziłem tylko dwa.
Przy okazji przymierzyłem skórzane japonki, które widziałem na allegro i to tańsze o 44zł.
Akurat w sklepie był ten sam rozmiar co na aukcji i tenże sam jaki zazwyczaj noszę.
Pani przyniosła mi z magazynu śliczną parę.
Przymierzyłem.
Stwierdziłem, że trochę na styk.
Co prawda pięta mi nie zwisa, ale sam nie wiem czy taki styk jest odpowiedni.
Niestety połówek nie produkują, a o numer większe byłby za duże.
No i dilema jest!
Potem oblukiwałem pastelowe letnie łaszki.
Super spodenki, ale wszystko małe.
Gdzie są jakieś większe rozmiary?
Trzymają na magazynach na przeceny??
Może czas więc dostosowywać się do rozmiarów i zrzucić trochę nadwyżki tkanki tłustej? :P
Raczej zdecydowanie tak :)
No i co ja jeszcze fajnego widziałem?
Torbę taką na ramię materiałową- bardzo ładna.
Ta torba, spodenki przepasane sznurkiem marynarskim i jakaś zwiewna cienka koszula- wszystko w tonacji kolorów eko-ziemi i byłbym taki safari men in Kenia :)
No ale wyszedłem bez niczego, tzn. spsikany zapachami  z Douglasa.
Mieszankę trzech mocniejszych zapachów sobie zapodałem i muszę przyznać, że jako fan lżejszych zapachów widzę się czuję się w nich (tych mocniejszych) dość dobrze jako w zapachach wieczorowych lub takich dziennych na jesień :)
Nadgarstki me pachną zatem:
- Calvin Klein Obsession,
- Trusardi My Land (przypomniało mi się z czym zawsze kojarzy się mi i Hanemu Tru Trusardi :P)
- Yves Saint Laurent La Nuit De L`Homme
 
   Dla poprawy nastroju po bezzakupowym szopingu poszliśmy na kebab.
Za ladą sexi Turek- rasowy z Turcji, ale pięknie mówiący po polsku.
Bardzo sympatyczny i mile się uśmiechający :)
...a ciemny i kudłaty, że hoho.
Oj niejedna partia jest tam "hairy" :P

   Powrotny autobus trząsł się jeszcze bardziej.
To chyba jego ostatnie wyziewy przed złomowaniem.
W dodatku śmierdziało takim zaduchem pomieszanym ze specyficzną wonią siedzeń i niektórych podróżujących.
Na samą myśl o przywoływanym smrodzie jest mi niedobrze.

Dobrze, że już/ dopiero w domu.
Niedobrze, że już jutro do pracy.
Dobrze, że tylko na 3 dni, bo potem weekend :)
Hura hura hura.
A stara szfowa na urlopie!
Hura hura hura.
Niech żyją urlopy! :P

iloveyou Bejbe nananananana.... :*:*:*

sobota, 11 maja 2013

Synchronizacja snu

Wczoraj zdarzyło się coś, co chyba jeszcze nie miało miejsca :)

   Jak każdego piątku, tak i wczoraj wiernie śledziliśmy z Hanym losy Rodzinki :)
Tym razem oboje w łóżkach.
Kiedy serial się skończył, wsadziłem słuchawki w uszy i tradycyjnie puściłem sygnał gotowości na wieczorną rozmowę.
Po odczekaniu kilku chwil, ponowiłem sygnał, by Mąż zadzwonił.
Czekałem chwilę, a potem...odpłynąłem.
   Obudziłem się nad ranem z dziwnym "rozpychającym bólem" w lewym uchu.
Boże, ja zasnąłem razem z Mężem nie kontrolując senności.
Wyjąłem z ucha słuchawkę i wstałem szykować się na poranne szopy.
   Tydzień, w którym na 5 dni roboczych, 3 spędziłem na szkoleniach, dały jakoś się odczuć.
Wczoraj wracając pks-em, zasnąłem na chwilę.
W pewnym momencie tak mną zatelepało (często bywa tak, kiedy zasypiamy w łóżku i śni się nam, że spadamy i bezwładnie aż podskoczymy na łóżku budząc się).
Trzymana w ręku komórka omal mi nie wypadła, a mi zrobiło się tak głupio :P
Świadomość, iż ktoś mógł widzieć tą dziwną reakcję, sprawiła, że natychmiast odechciało mi się dalej spać :)
   Dziś sobota.
Ulubiony dzień.
Nadal senny, bo za oknem lekko powyżej 10st C i od nocy leje.
Nici z prac pozadomowych.
Miałem umyć pomnik na cmentarzu i posadzić kwiatki na balkonie.
Prace więc przeciągną się do przyszłego tygodnia.
...a w poniedziałek i wtorek znowu pks`ik i szkoleniowe jazdy :)
Śmieję się, że jeżdżę na castingi do opolskiego festiwalu :)

Aby pozostać w temacie przebudzeń, poniżej zamieszczam coś muzycznego,
życzę dnia dobrego :)



buziakuję Cię Skarbie :*:*:*



Proud

Jak mawiała moja polonistka- korzenie wiedzy są gorzkie, ale owoce zawsze słodkie...

   Nie żebym był materialistą, bo daleko mi do tego, ale intensywnie przepracowany kwiecień i zrealizowane plany pozwoliły mi tego miesiąca cieszyć się wybitnie z pensji :)
Oh Happy Day! :)
...a najlepsze, że nawet w tym miesiącu urlop odbyłem :)
Nigdy, nawet w marzeniach nie widziałem się na topie w regionie, pod który podlega me stanowisko.
...a region jest znaczny bo obejmujący swym zasięgiem dwa województwa.
Jednym słowem moja próżność nakazuje mi być z siebie dumnym :)
I dziękuję tutaj Hanemu, który już rok temu mówił mi, że takie stanowisko to dla mnie wielka szansa.
Dziękuję Bejbe :*

Żeby nie było, ja także jestem zawsze dumny z Męża i Jego wzorowej i efekty(o)wnej pracy!
A za dziś i wczoraj szczególnie za sianokosy!

Pękam z dumy, z dumy pękam
w rękach grabie 
by ulżyć trawie
i po sprawie :)

Ps. A zapach siana to jeden z najpiękniejszych zapachów na świecie!
Kto tak mówi?
Czy Wy wiecie?
:)

iloveyou Bejbe :*:*:*

niedziela, 5 maja 2013

Jestem, ale Ty nie wracaj do domu

 
   Na urlopie byłem.
Rodzinę odwiedziłem.
Na weselu się wybawiłem.
Ciało na słonku opaliłem i się zmyłem.
Do pracy wróciłem.
Plany nadgoniłem 
...i się zmęczyłem :P

   Na tydzień majowy przyjechał mój Mąż Odlotowy.
Radosne dnie z Nim spędziłem,
a dziś z wielkim smutkiem na stację Go odprowadziłem :(
Takie to życie bywa przewrotne, że raz z radości, a raz z żalu łez moknę :(


   Tak w skrócie minęły ostatnie trzy tygodnie.
Czas płynie nieubłaganie szybko.
Jest maj- najpiękniejszy miesiąc w roku.
Jest wolny świąteczny dzień, a mimo to radość całkowicie ze mnie uszła.
Zawsze tak mam kiedy rozstaję się z Hanym.
Zawsze też tłumaczę sobie, że każde chwilowe pożegnanie jest po to, by znowu mogło nastąpić powitanie.
Z tym, że kolejne dopiero na przełomie czerwca i lipca, a więc latem.
   Nie pisałem dawno, więc i nie napisałem jeszcze, że plany wakacyjne nam się zmieniły.
Spontanicznie dosyć.
Hany przed przyjazdem do mnie wylukał fajną ofertę wczasów w Gdańsku.
Nigdy nie byłem w Gdańsku, a z przyzwyczajenia i sentymentu do gór myślałem, że do końca życia nie zrezygnuję.
A jednak!
Oferta okazała się na tyle fajna, że obaj trwamy w przekonaniu, że to będą bardzo fajne wakacje.
A zatem po czterech latach systematycznego oglądania Zakopanego, zobaczymy morze :)
Tym razem liczę na opaleniznę na całym ciele, wszak w góry ciężko wychodzić tylko w kąpielówkach :D

Udanej niedzieli wszystkim, a Hanemu szybkiej i bezpiecznej drogi.
Kocham Cię i tęsknię :*:*:*