camino

camino

sobota, 14 stycznia 2012

Zimowo

   Mimo, że nie na swoim łóżku to nawet dobrze mi się spało dzisiejszej nocy :)
Pod nieobecność Taty, śpię u Niego, co by Pani L nie było tęskno i smutno.
Wolę spać już tam, niż w nocy słuchać tupotu małych stóp, wróóóóóć, łapek przechadzających się do mego pokoju.
Nie za nisko, nie za wysoko miałem głowę na poduszce dzisiejszej nocy.
Nawet w pozycji bocznej dobrą wysokość górnych partii miałem :P
W końcu to miara dobrego snu.
Za nic nie wyśpię się na poduszce z watoliny, takiej która to po położeniu na niej głowy zapada się jakby była nicością, a głowa ma leci w dół wraz z całym poduszkowym wypełnieniem.
Albo jeśli wypełnienie jest zbyt twarde i śpię na siedząco.
Taki ot ze mnie książę na ziarnach grochu :P
Hany ma tak samo :)
Błogość mego snu przerwała Karen.
Od siódmej z groszami poczęła mnie bombardować telefonami.
Dyżur ma i pewnie czegoś nie wie i dzwoni- pomyślałem jakże trafnie.
W połowie przytomny nie wykrzesałbym z siebie słowa, więc nie odebrałem.
Po pół godzinie, kiedy znowu mi się miło zasnęło, ponowiła "atak".
Nie odbieram.
Wstałem po godzinie i na wyświetlaczu zastałem jeszcze jedno połączenie, ale szczerze powiedziawszy, to mnie nie obudziło. 
Pewnie zlało się w jedność sygnałów jakie z rana otrzymuję od Rodziny.
Łącznie sześć, czasami dochodzi do ośmiu krótkich sygnałów w tym jednego wyjątkowo długiego- od Sofi :)
   Biel za oknem jakoś mnie tak uradowała.
W końcu trochę jaśniej, radośniej.
Ubrałem się i pognałem z Panią L na poranny spacer.
Niezła zamieć.
Wiatr porwawszy płatki śniegu, ciął nimi w twarz.
Ciężko było dostrzec coś w oddali, bo i widoczność zła i głowę trzeba było niczym struś, ku dołowi kierować, by do oczu nie naprószyło.
Po powrocie małe ogarnięcie domu, w międzyczasie telefon do Taty i wymarsz na dyżur do obozu.
W ramach śnieżnej zadymki mogłem pierwszy raz w Nowym Roku, a w sumie drugi, ubrać mój komin ocieplany futrem.
Byłem dziś więc taki eskimoski.
W obozie pracy czarno od ludzi.
Kolejny dyżur z Karen i kolejne takie jej banalne błędy wynalezione przeze mnie podczas weryfikacji dokumentów.
Czasami zastanawiam się, czy po kilku latach pracy można nie wiedzieć pewnych rzeczy, które wykonuje się każdego dnia?
Dla mnie to dziwne.
I to nawet nie trochę, a bardzo.
Jak to kiedyś klient wykrzyczał w złości jednej obozowiczce, która nie wiedziała jakiej odpowiedzi udzielić- głęboka Białoruś! :)
Przez papierkową gmatwaninę zeszło mi dziś dłużej niż zawsze.
Po drodze małe zakupy no i lotka puściłem, bo kumulacja.
Lotkowego niestety nie zastałem.
A już miałem przygotowane dla niego zaproszenie do mego igloo :P
Taki żarcik :P
   Obiadowo nawiązałem dziś do listopada, kiedy to Max uraczył nas pysznymi makaronami i sosami śmietanowymi z gorgonzolą.
Postanowiłem trochę wspomnień na dziś talerzowo zaserwować.
Wyszło tagliatelle z cukinią i brokułem w sosie śmietanowo- serowym.
Całość obficie zwieńczona tartym parmezanem, bo tak lubię.
W tym samym czasie Mąż piekł ciasto na deser, więc nim całkowicie ostygnie, to ja tam dotrę i swoją porcję spałaszuję.
Otworzyłem też szampana.
Nie, że jakieś święto jest, ale zalegał mi w lodówce od Nowego Roku.
Mniejsza połowa w butelce.
Ledwo korek raczył się wyślizgnąć.
Parcia nie było, czy co.
Musiałem mu palcami pomagać.
Taki korkowy poród odebrać.
Aż sam do siebie się uśmiechnąłem jak po trzech minutach szarpaniny wystrzelił z wielkim hukiem.
Niemalże niczym nie różniącym się od oryginalnego, pierwszego wystrzału.
Zimny, smaczny, bo słodki sączę i w płomień zapalonej świecy spoglądam.
Zamyśliwszy się odpływam :)

Ps. Pani Beato, co Pani robi kiedy zapomni tekstu?
Wtedy płynę, płynę, chwytam w żagle wiatr. Jakby szczęście miało chwilę trwać... :P

Buziaczki Bejbe :*:*:*




3 komentarze:

  1. aleś Ty radosny dzisiaj:) tak lubię!
    u mnie niestety tez zima. Choć komina jeszcze nie miałem na sobie.

    By wiosnę przybliżyć śpiewam sobie "Zima zima... uja ni ma:)"

    Kocham Cię:*

    OdpowiedzUsuń
  2. To już lepiej hit naszej ulubienicy- Zima lubi dzieci najbardziej na świecie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. max zaluje ze nie mogl osobiscie sprobowac tych cudow, ale jego intuicja i wiedza mowi mu ze bylo to lepsze od listopadowego oryginalu :))

    OdpowiedzUsuń