camino

camino

czwartek, 26 stycznia 2012

Czech Boj

   Wbrew obawom obozodzień okazał się łaskawy.
Stara tylko czepia się każdego dnia Karen.
Upatrzyła ją sobie, jak to ma w zwyczaju.
Raz na jakiś czas jak sęp wypatruje ofiarę i tropi ją na każdym kroku.
Biedna Karen obrywa za wszystko, nawet za brak kontaktu z klientem.
Śmiech na sali, bo każdy wie, że akurat tego zarzucić jej nie można.
   W drugiej połowie popołudnia miałem przesympatycznego klienta.
Czecha.
Świetnie mówił po polsku, więc nie sposób było nie skomentować tej zdolności.
- Świetnie Pan sobie radzi z językiem polskim
- Dziękuję, staram się. W zasadzie jestem już bardziej Polakiem niż Czechem. Nawet konto mam w Polsce :)
Czechy, niby rzut beretem, a inna mentalność. Jakoś tak bardziej radośni i bezpośredni są.
Może się mylę, bo trafiam akurat na fajne jednostki, ale czyż czasami nie jednostka rzutuje na ogólne wrażenie całości? :P
Czech Boj był bardzo bezpośredni.
Po sprawdzeniu tożsamości poprosiłem o podpis, co skomentował tak:
"...tam w moim dowodzie masz mój podpis, to możesz sprawdzić, że to ja a nie kto inny" :D
Ubawiło mnie to, więc skomentowałem to krótko:
"Myślałem, że to ja mam zawiły podpis, ale tego, to nic nie pobije" :P
Uśmialiśmy się oboje, a na koniec usłyszałem zamiast tradycyjnego "do widzenia"- "cześć".
Uwielbiam tak inny klientów. Zapadają w pamięć i jakoś stają się przyczynkiem do dobrej części dalszego dnia.
Nie omieszkałem sms-owo skomentować tej sytuacji Hanemu :)
W odpowiedzi otrzymałem wprawiający mnie w stłumiony, choć głośny śmiech:
"Czy ten czech boj był z BelAmi??" :D:D:D
Komentarzem nie mógł też obejść się następny obozofan.
Tym razem komentowana była zewnętrzność seksownego 20latka :)
Choć grzeczności w nim sporo.
Taki miły chłopczyk.
Fajnie ubrany.
Na brata taki by mi pasował.
No właśnie. Zawsze chciałem mieć brata!
Czy ja już o tym pisałem?! :)
Może następnym razem spytam o możliwość adoptowania go.
No i jako, że do trzech razy szczuka, wróóóóóć- sztuka, komentarz "petenciany" zwieńczył trzeci boj.
Zaobrączkowany, "lekki misiu" (ale nie że lekki w sensie, że dałbym go radę podnieść :P),...
A uwagę jego skupił mój nos, wrażliwy na zapachy.
To był najładniejszy zapach tego dnia.
O ile nie tygodnia.
A o ile nie miesiąca!
Zapach może nie z kategorii "szkoda, że nie mam takiej perfumy", ale zapach miły przyjemny, zapach świeżo ogolonego faceta (na twarzy żeby nie było :P), zapach czystości, ...
Będę go/to wąchać!- brzmiałoby gdybym powiedział niemalże bliźniaczo Panią Magdę G naśladując.
Bo jeść się tego nie da przecież, a wąchać to i owszem.
Oj węch mam wyczulony.
Różne zapachy lubi mój nos...
A jeszcze kilka lat wstecz nigdy bym nie myślał, że spodoba mi się zapach... :)
Dobranoc :)

4 komentarze:

  1. heh, z jednej strony masz fajnie - każdego dnia różni klienci, nie to co u mnie, zmieniają się tylko raz na rok :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ech!! jak ja Ci zazdroszczę!!

    u mnie była babcia z Radia Maryja, plus piszcząca starsza Pani i jeden taki wredny 40 letni typ. Nic więcej. Zero ludzi poniżej 25 roku!!

    ech! następnym razem zrób Czechowi foticzke :)

    Kocham Cie:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Sansi: ale jak masz ich fajnych, to masz pewność i wiesz kiedy znowu ich spotkasz i przyjemność wzrokową powtórzysz :)

    Hany: jutro będzie lepiej i tego Ci życzę :) całej takiej długaśnej kolejki białoslipkowców :P
    Kocham Cię także :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No Ty to chyba jesteś homoseksualistą - normalnie. :D :D A co byś zrobił gdyby przyszedł do Ciebie taki pan, w takim stroju jak na zdjęciu? :D bo mnie to już się gorąco zrobiło, ale ja mam gorączkę ;))

    OdpowiedzUsuń