camino

camino

czwartek, 17 stycznia 2013

Zdążyć

...przed Panem Bogiem- pisała Hanna Krall.
Dziś byłem bliski tego, bo w końcu kolęda (wizyta duszpasterska).
Mówią gość w dom, Bóg w dom.
Czy udał mi się ten pościg z czasem? (...)
   Jeszcze noc okrywała moją "metropolię" i...wszystkie wioski z miastami, kiedy "ściągnięty" z łóżka przez wyjący alarm budzika i niedospany- szykowałem się na kolejny wyjazd szkoleniowy do stolicy województwa.
   W autobusie uśmiechnięta Kejt pilnowała już mego miejsca, by przypadkiem sympatycznie wyglądający młodzik z okolic mego rejonu zamieszkania nie zajął mi go :)
Swoją drogą młodzik warty uwagi.
Kolejny mój czwartkowy wyjazd i kolejny raz spotykam go na przystanku i w autobusie.
Zawsze dobrze wystylizowany, a do tego pod kolor.
Tydzień temu do czarno żółtej kurtki miał czarno żółte nike.
Dziś do czarno niebieskiej- czarno niebieskie.
Fiu- fiu.
Ciekawe ile ma takich zestawów :)
   Humor z rana dopisywał, więc śmialiśmy się z Kejt z byle pierdoły, aż siedzące przed nami w futrzanej czapie dziewczę, odwróciło się znaczące spojrzenie posyłając.
Po całości się obruszając.
Jakby mogła, to by fuknęła.
...a fuck you :)
   Kiedy weszliśmy do sali tortur narad, jej wypełnienie "biło" po oczach.
Ledwo miejsce w środku wygospodarowaliśmy dla siebie.
Kilka znanych twarzy też mignęło i się zaczęło.
Szkolenie dość ogólne, ale w swej ogólnikowości dość profesjonalne, przeplatane dwoma krótkimi przerwami.
A o 14:30 mające trwać trzy kwadranse szkolenie BHP.
Prowadzący Pan Kaziu- emerytowany inspektor bhp, jarający się dalej tą tematyką.
Strzelał paragrafami z prawa pracy jak z kałasza.
Wspominał stare czasy, przeplatając wywody teoretyczne, praktycznymi przykładami sprzed lat.
Upajał się swym konikiem-wiedzą (bhp), że gdyby mógł to... zwaliłby go- konika-konia (kutasa) z rozkoszą zaznając największego orgazmu.
Tylko nie chciałbym widzieć jak wylewa się zeń wiedza :P
A fuuu Łukaszu- jak mogłeś w ogóle o tym pomyśleć :P
   "Orgazm" Kazia przekroczył umowne trzy kwadranse, zahaczając o sześć...
tym samym do następnego autobusu musieliśmy czekać do szesnastej z groszami.
Zadzwoniłem, by powiedzieć Tacie, że dopiero wyjeżdżam.
- No dopiero jadę do domu. Jestem w autobusie.
- A gdzie jesteś?
- Dopiero ruszyliśmy z miejsca.
- To czemu tak długo was trzymali?
- Szkolenie z bhp jeszcze mieliśmy, a że prowadził je emerytowany pracownik, który nie zawsze ma możliwość częstego pasjonowania się na forum swą wiedzą, to spuszczał się długo i powoli  tyle mu zeszło.
- No to po co dali takiego starego? Mogli dać kogoś młodego, a nie emeryta któremu jeszcze mało z ZUS-u.
- No niestety. A ksiądz już chodzi?
- Tak, ale nie wiem, w której klatce jest.
- Może uda mi się zdążyć... W razie czego pisz mi jak będzie blisko.
- Oky (mój Dedi w swej "nowoczesności" pisze ten wyraz właśnie tak :P)

Po 45 minutach piszę sms-a

- Był już ksiądz?
- Jest u Trudy.

Po chwili Tato oddzwania

- Fałszywy alarm, bo zaświeciło się na klatce i trzasnęły drzwi, ale nikogo nie widać.
- Hehe- zaśmiałem się w głos- to może jeszcze uda mi się dojechać.
- No może. A chodzi Młody.
- Tak? (och Dedi gdybyś Ty wiedział jak ja bardzo chciałbym zdążyć na tą kolędę) Będę gnał z autobusu co sił w nogach. Gdyby już od nas wyszedł to daj mi znać.
- Oky.

Wysiadłszy z pks-u grzęznąc w pośniegowym błocie i "zostawiając" nogi za sobą goniłem jak Jusia K. na swych nartach biegowych.
Na komórce żadnego śladu od Taty, więc myślę- zdążę!
Kiedy otwierałem drzwi na klatkę schodową, zaświeciło się światło.
Ooo!- to na bank ministranci.
Gnam, gnam (stajl) po schodach.
Na drzwiach u Alexii ministrantowym pismem K+M+B=2013
Byli!
U Trudy ten sam napis, tym samym pismem :(
Byli!
Ostatnia nadzieja.
Wyłaniając się zza zakrętu schodów prowadzących na moje piętro widzę najpierw czy jest napis na drzwiach sąsiadów.
Nie ma!
Więc chyba teraz u mnie trwa kolędowanie?!
Otwieram.
Wychylam się zza ścianeczki, z nadzieją że przyodzianego w czerń Młodego zastanę, a tu...
...
Zza ścianeczki wychyla się Dedi.
- Już po?!
- Już.
- Czyli nie zdążyłem?!- tak jakbym nie dowierzał, bo przecież tak biegłem.
- Nie.
:(:(:(

Kolęda płynie z wysokości,
kolęda płynie z wysokości,
Śpiewa na całego z wysokości, 
śpiewa na całego...
I uczy miłości

iloveyou Bejbe :*:*:*

Ps do Hanego) Jak będziesz miał przyjechać do mnie, to pójdę zamówić prywatną kolędę :P
Dziękuję za podesłane foto pasujące do klimatu dzisiejszego kolędowego (choć niestety nie dla mnie) dnia :*





1 komentarz:

  1. opis Pana Kazia i jego szkolenia rozbawił mnie do bólu brzucha:)

    normalnie to bym dzis krzyknął "hej kolęda, kolęda" a tu taki klops. Szkoda, że nie miałeś okazji pogadać z tym duchownym ciastkiem!!:(

    Kocham Cię Bejbe:*

    ~yomosa~

    OdpowiedzUsuń