camino

camino

czwartek, 27 października 2011

Okno z widokiem na...

piękniejszy dzień
Dzień pracowity jak zaplanowałem.
Miałem tylko wstać wcześniej.
Budzenie miałem nastawione na 6:30, ale i tak wstałem przed ósmą.
Szybka toaleta.
Poranny drink na czczo w postaci mięty z mlekiem i zabrałem się za mycie okna w moim pokoju.
Nie obchodzą mnie ocieplania bloku i że rusztowanie jeszcze nie stanęło w pełni przed moimi oknami.
Nie będę uzależniał czystości szyb od ich żółwiego tempa pracy.
No i zrobiłem co należy, słuchając co chwilę tych samych śpiewek przechodzących pod oknami sąsiadów:
"nie myj bo i tak nabrudzą jak będą ocieplać blok",
"nie myj bo będzie padało",
albo mojej sąsiadki z piętra wyżej- "jak skończysz to przyjdź do mnie" :)
Chętnie- pomyślałem, mając w głowie już formę rekompensaty za usługę :P
Nie, że coś za coś, ale powiedzmy, że ze względu na pewien wzgląd chętnie bym tam poszedł :P
No dobra- fajnego ma syna :)
Potem zadzwoniła Kitty.
Spędziliśmy kilkanaście minut na linii.
Chyba zdecyduję się na Jej model telefonu, bo już mi się podoba.
Przy okazji odnosząc się do wcześniejszego posta, dziękuję Nemstowi i Hanemu za doradztwo w sprawie wyboru :)
Teraz dopijam zieloną i zatwierdzam aukcję z szalo- chustą koloru musztardowego dla Kitty na prezent urodzinowy.
Przy okazji świąt i świętowania ich, to składam także i tu najserdeczniejsze życzenia dla Kochanej Iwanes.
Buziaczki Kochana :*:*:*
Pozdrawiam wszystkich i całuję Męża (który się napręża) :*:*:*
Ps. Właśnie wyszło słońce po prawie tygodniowej nieobecności.
Oj radują się Niebiosa z mej pracy :)

2 komentarze:

  1. radują się niebiosa i raduję się ja :)

    mój Ty Pracusiu!!

    Kocham Cie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło tak obserwować radość, nawet w takich codziennych sprawach :-)

    OdpowiedzUsuń