camino

camino

sobota, 5 listopada 2011

Listopadowa wiosna

   Niedawno rozpoczął się jedenasty już miesiąc roku.
Cóż za pęd czasu.
Dla wielu z nas to miesiąc, który najchętniej wycięłoby się z kalendarza.
Zaawansowana jesień.
Mało dnia.
Długie wieczory...
Jednak gdybym ja wyciął ten miesiąc z kalendarza nie byłbym tak szczęśliwy jak jestem.
Dla mnie miesiąc ten jest jesiennym odpowiednikiem wiosennego maja.
Bliskość ciał, ciepło serc, pokarm dla stęsknionych dusz.
Miłość.
Mimo, że listopad zaczyna się smutnym dniem, to potem jest już tylko lepiej.
Z dnia na dzień czekam pierwszej dekady, by świętować naszą rocznicę z Mężem.
Od lat jest to też okres naszych urlopów.
Od dwóch lat wyjątkowo długich dla mnie.
Dwutygodniowych.
Co dziwne, mimo jesieni, która panoszy się po tej części świata, bardzo często mamy piękną pogodę.
Rok temu było prawie 20 st. w słońcu.
Pamiętam też jeden rok kiedy na wawelskim dziedzińcu kręciłem się w kółko z chustą w ręce w samym białym sweterku pozując do zdjęć :)
Pierwszy mój jesienny urlop 6 lat temu, był także pogodny.
To były nasze początki.
Pierwsze spotkanie, pierwsze... :)
Hany na każdej prawie alejce obsypywał mnie złotymi liśćmi.
Już wtedy zapowiadał mi, że czeka pierwszych śniegów, by okładać mnie śnieżkami :)
Przyznać Mu trzeba, że luuuubi okładać.
A mi z tym dobrze i przyjemnie kiedy jest radośnie i bawimy się jak dzieci.
   Tegoroczny listopad także jest wyjątkowy.
Pierwszy raz bowiem Mąż przyjeżdża do mnie w tym okresie.
Po tygodniu jedziemy do Niego na moje dwa turnusy :)
A pomiędzy kursowaniem ze wschodu na zachód i z zachodu na wschód, miły bonus w jednym z piękniejszych polskich miast :)
Wiem, że kolejny raz będzie wyjątkowo.
Hany już w drodze, a ja odliczam godziny.
Na obiad szykuję Mu gołąbeczki, co by bardziej mi gruchał :)
Tym razem inne niż robione tydzień temu.
Wegetariańskie z kaszą gryczaną i pieczarkami zawijane w liście z włoskiej kapusty.
Ostatnio Ewa Wachowicz zainspirowała mnie do innego niż przywykłem, sposobu ich zawijania.
W przypadku kruchych liści z kapusty włoskiej bardziej się sprawdza :)
Do tego wino białe i trochę świec w kolorowych osłonkach, by bardziej wyeksponować listopadową "wiosnę" :)
A na deser ciacho... :):):)
Pozdrawiam wszystkich wiosennie :)
Męża całuję :*

2 komentarze:

  1. Pięknych i radosnych chwil spędzonych razem życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. mmmmmm...rozkosznie mnie przywitałeś. Piękny czas mam u Ciebie.
    Dziękuję i Kocham:*:*:*

    OdpowiedzUsuń