camino

camino

środa, 6 lipca 2011

Morfologia, zabawne dialogi Karen i relaks popołudniową porą

   Wiele rzeczy robimy z Hanym tak samo.
Różnica w kwestii obrazkowej.
On całuje z otwartymi oczami, ja z zamkniętymi :)
Podobnie czujemy i podobnie myślimy...
   Dziś i ja wybrałem się do medycyny :)
Skierowanie na morfologie noszę w torbie już trzeci tydzień.
Miałem iść kiedy ostatnim razem przypadała mi pierwsza zmiana, gdy Hany był u mnie. Wolałem jednak do szóstej leżeć przy Nim, niż zrywać się pół godziny szybciej by się wyrobić z czasem.
W przychodni byłem o wpół do ósmej.
W poczekalni jedna pacjentka.
Do zabiegowego byłem więc pierwszy.
Siostra J. wkuła się elegancko :)
Bezboleśnie bez szczypnięcia.
Patrząc na to miejsce teraz- niemal bezśladowo.
   Idąc do obozu od strony przychodni mijam cukiernię.
Z daleka już złociły mi się na jej półkach miłe smakołyki.
Po upuszczeniu krwi trzeba dać sobie w kanał. Ten smakowy (otwór gębowy) :)
Wszedłem.
Pachniało słodyczą, drożdżowymi wypiekami, ciepłem pieca...
Sprzedawczyni rozkładała ciepłe, skrzące lukrem drożdżówki z makiem.
Starsza pani przede mną brałą dwie drożdżówki z owocami i kruszonką.
Z uwagi na swój kiepski wzrok i stan bezokularowy w owej chwili, nie dostrzegłem ich.
Do teraz jestem wdzięczny pani starszej za "podpowiedź".
To był strzał w dziesiątkę.
Do porannej kawy na przetarcie oczu były niebem w gębie.
Jak to zwykle mawiamy z Mężem- "dobrze porozmawiały ze mną", znaczy się, że z żołądkiem :)
   Pracy od poranka było od groma.
Starałem się jak zawsze wszystko robić z największą starannością i dokładnością, odfajkowując w głowie czerwonym ptaszkiem (skojarzenie?) definitywne, stu procentowo sukcesywne, sfinalizowanie konkretnego obowiązku, etapu pracy.
Szefowa obozu miała dziś oko na każdego, niczym indiański tropiciel.
Postawą zdawała się "mówić"- " obserwuję cię, czy aby się nie nudzisz".
Sama zaś w porze lunchu leciała do biedronki po ogóreczki, sałateczki i inne witamineczki, by z nich spreparować sobie fit sałatki i pożerać je patrząc w monitor podzielony na sześć małych okienek.
Okienek, w których widać między innymi nas- poddanych.
   Wczesnym popołudniem rozbawiła mnie jak zawsze "adekwatna" sytuacyjnie Karen :)

Karen i Adolfina
Karen obsługując petencicę


K: Muszę przyznać, że oryginalne ma pani imię.
A: Dziękuję- uśmiechnęła się staruszka.
K: Pewnie wiele osób to pani mówi.
A: ( uśmiecha się)
K: A jak znajomi na panią mówią?
A: Ada.
K: A bo to tak najprościej, bo to z trzech liter- ciągnęła swym piskliwym głosikiem bawiąc mnie już do łez.
A: No tak, już przyzwyczaiłam się do tego, choć nie lubiłam tego imienia.
K: Ja też swojego nie lubiłam- starała się być pocieszycielką, koleżanka ma.
Ale takie dali i takie trzeba było przybrać i potem zaakceptować- ciągnęła dalej.

Karen i Tahoe
Po odejściu Adolfiny i obsłużeniu kilkunastu klientów


K: Wiesz czemu ona miała takie niespotykane imię?
T: Czemu?
K: Bo żyła w czasach okupacji i Adolfa, więc wtedy to mogły być imiona "na czasie".
T: Wiesz Karen, obawiam się, że możesz mieć rację :)

Karen i Zwolniona Aptekarka
Podczas kilkunastominutowej obsługi...


K: Jakoś nie mogę przywyknąć do tego, że nie ma waszej apteki.
ZA: Mi też doskwiera brak zajęcia, ale co zrobić...
K: Nie wiem, komu na tym zależało, żeby pozbawiać ludzi pracy.
ZA: Takie czasy.
K: Zawsze po pracy miałam tam najbliżej...
ZA: Pamiętam, że pani przychodziła.
K: A co się stało z tą panią blondynką?
ZA: Zatrudnili ją w innej aptece.
K: A pani nie chciała?
ZA: Pewnie, że chciałam, ale przecież dzisiaj wolą zatrudniać stażystki na trzy miesiące.
K: No tak, szefowie bez serca.
ZA: Wie pani jak to jest, lata nie te, nogi...
K: ...Nie takie- dokończyła za klientkę :)

na odchodne

K: Mam nadzieję, że następnym razem jak przyjdzie pani do mnie to tylko z dobrymi wieściami, wszystkiego dobrego pani życzę.
ZA: Ja też mam taką nadzieję, dziękuję.

Karen i Alicja (klientka, stała bywalczyni obozu)


K: Dzień dobry pani Alicjo.
A: Dzień dobry pani Karen.
K: Dawno pani u mnie nie była.
A: Też dawno pani nie widziałam.
K: A bo mną tak "rzucają". Raz jestem tu raz tam.
A: (śmieje się stłumionym odgłosem krztusiciela)
K: Cieszy mnie, że mogę dziś coś pani dać (chodzi o kasę).
A: Szkoda, że tak mało :)
K: No ja to pani bym chętnie jeszcze dodała.
A: (śmiech krztusiciela)
K: Teraz życzę dobrego wydawania.
A: Lepiej za dużo nie wydawać, żeby starczyło mi jak przyjdę następnym razem :)
K: No to mam nadzieję, że znowu się zobaczymy.
A: (śmiech krztusiciela)
Wszystkiego dobrego pani Karen i bardzo dobrego dnia (zawsze to powtarza).
K: Dziękuję i wzajemnie!

   Poobozową porą udałem się na wczoraj umówioną wizytę fryzjerską.
Miły relaks od czubka głowy w głąb mózgu.
Mogłem odreagować napięcie ogólnoobozowe i zostawić w tyle hen głęboko i daleko słowa jednego nienormalnego rzecz jasna klienta w stosunku do mnie.
Dzień był miły, udany, radosny, słoneczny i... całuśny of course, o czym uświadomił mnie o poranku Hany zasypując mnie całego pocałunkami, zresztą odwzajemnionymi :)
Całuję Cię raz jeszcze Skarbie :*:*:*
oraz "la symbolik" każdego z Was :):*
... i lecę (jak zawsze) ćwiczyć.
Na podłogę marsz marsz Dąbrowski :P
Bye!

3 komentarze:

  1. aleś mnie ubawił scenkami z Karen. Jak to czytałem to słyszałem Jej głos piskliwy w uszach:) przednia z niej dziewczyna w Twym obozie:)

    dziękuję za całusy!! odwzajemniam ponownie :*:*:*

    Kocham Cię:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj chłopaki, chłopaki.. Przez Was naszła mnie ogromna ochota na... całowanie mojego Męża bez końca:)

    Pobierania krwi nie lubię, zawsze staram się odłożyć to jak tylko mogę. heh No i zawsze kończy się śladowo, wiec chyba będę musiał przerzucić się na Twoją przychodnię. :)

    A co do ścinania włosów .... ściąłem się na krótko, polecam;) Nie trzeba układać, modelować czy czesać:) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie jest mieć pracę, polegającą na kontakcie z klientem :) zawsze coś wesołego z tego wyniknie :P teraz mi tego trochę brakuje,czasem pocieszania klientów, którzy chcą wyrzucić z siebie troski, czasem słyszeć niezadowolenie z jakości mej pracy :p a czasem nawet usilne swatanie mnie np. z siostrzenicą :D nie wiem czy to moje jakieś zboczenie bo uwielbiam oddawać krew :) i zawsze robię to chętnie :D a wizyty u fryzjera uwielbiam, zwłaszcza takie, gdy ładna pani zatapia swe palce w moje skronie podczas mycia głowy ;D pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń