Od zawsze tak mam, że po ćwiczeniach czuję się zrelaksowany, radosny, spełniony i... pachnący.
Znaczy czuję...Czuję siebie, swoją męskość :)
Jako, że Mąż jest fetyszystą miłych męskich zapachów, to nie sposób, by i mi się nie udzieliło.
Przyznać muszę, o czym niejednokrotnie i Jemu wspominałem, że przejąłem po Nim kilka fetyszy.
Zapach należy do jednego z nich :)
Mając na sobie miłą bazę zapachową z wieczoru i nocy (domysłom pozostawiam jaką) postanowiłem dołożyć jeszcze jeden zapach organiczny.
Zapach wilgotnej i spoconej ćwiczeniami skóry ciała.
Całego ciała.
Łącznie z wszystkimi jego zakamarkami.
Wszystko w ramach przyjemnych nut zapachowych w mile przyciągającym i pobudzającym zmysły feromonie :)
Z uwagi na to, że w domu zawsze chodzę w samej bieliźnie dostępność do zapachu była baaardzo ułatwiona :)
Godzina została mi jeszcze do wyjścia, więc zalegnę na kanapie i będę czekał, czekał...
Wyobrażał sobie, że przychodzi Hany, zdejmuje białe gatki, rzuca je od niechcenia na podłogę i kładzie głowę na przeciwległym oparciu kanapy.
Obaj tworzymy pozycję obrazkową, a potem tylko zapach, pobudzenie i sex.
Pobudzenie, sex i boom!
Boom boom boom
I want you in my room :)
Kąsaj i Kissaj więc :)
To pisałem ja- niesiony chwilą erotycznego stanu, głupawki z nią związanej...jednakże i szczerze i prawdziwie- Tahoe ;)
mrrrrrr...
OdpowiedzUsuńto ja chcę tak za każdym razem jak jesteśmy...razem:)
Kocham Cię:*
erotyczne stany powiadasz ;) lubię takie :P
OdpowiedzUsuńhehe:) Ja takie stany mam codziennie, od rana do wieczora. A te zapachy. mmmm.. Już czuje zapach tego i owego mojego Męza :))
OdpowiedzUsuńhmmm...może to jakaś faza księżyca tak działa... ;p
OdpowiedzUsuńJa w ciągu ostatnich CZTERECH nocy miałam trzy sny erotyczne :D
Ale absolutnie Mi to nie przeszkadza ;p