camino
środa, 13 czerwca 2012
W dresie, w stresie, w złym okresie
Na początek powyższa refleksja z meczu, którego nie oglądałem z takim przejęciem jak planowałem, bo...
...Stara przed 14-ta dnia wczorajszego zapodała mi pismo, które wieściło:
"W ramach aktywizacji sprzedaży "pewnych" produktów, zobowiązujemy Państwa do zorganizowania spotkania z pracownikami "pewnych grup zawodowych" celem zaprezentowania na spotkaniu przedmiotowym wybranych "produktów".
...i dalej tak:
"Prosimy też Państwa o przesłanie na adres e-mail informacji w zakresie terminu i miejsca spotkania oraz nazwy firmy. Przedmiotową informację należy przesłać do godz. 12.00 do dnia 14.06.2012 r."
Szczególną uwagę należy zwrócić na termin tego pisma!!!
Oczywiście z "Państwa" zrobiło się "państwo" pod postacią Tahoe.
Jak dotarło do mnie co to oznacza, to... sam już nie wiem jak przetrwałem drugą zmianę.
W każdym bądź razie pracowałem jak automat, by pod koniec służbowych obowiązków popaść w rowa, wróóóóć!
W doła!
Nikt nie udzielił mi wskazówek jak to ma wyglądać, jak się do tego zabrać,...
Idź a my umyjemy od tego ręce.
Jak pisałem wcześniej-wcześniej, wróciły stare obowiązki w nowej odsłonie.
Wszystko się pozmieniało i to wszystko ledwo ogarniam od dwóch tygodni.
A teraz takie coś!
Nawet truskawek do domu zapomniałem zabrać, w takim amoku byłem.
Wiedziałem, że spać nie będę.
Jedynym lekarstwem na takie stany jest zawsze rozmowa z Hanym.
I tym razem koił moje skołatane serce i nerwy.
Czasami chciało mi się wyć z bezradności.
Potem kiedy Miś zasnął wziąłem różaniec.
On też często mi pomaga.
Pomógł.
Do pracy poszedłem na rano, bo też nikt nie wskazał jak mam się zjawić.
Na tyle "wolnej ręki" dostałem.
O dziwo spokojny byłem po przekroczeniu obozoprogów.
O dziwo pewniej poczułem się, gdy zacząłem szykować sobie konspekt prezentacji.
Potem jeszcze materiały, ulotki, koperty, by nie poniewierało się to w mej torbie.
Następnie telefony, telefony, telefony...i wymarsz.
Jedna instytuszyn, druga.
Wizyta na cmentarzu u Mamci.
Na wielki cmentarz, byłem jedyną osobą na horyzoncie z parasolem w ręku.
Dookoła tylko szarość i ulewa.
A ja, jakby z innej planety, stałem niczym promieniami słońca ogrzewany i śpiewałem Jej piosenkę.
Często śpiewam Mamie, jak Ją odwiedzam.
Zawsze śpiewałem.
Pamiętam jak często opowiadała historie z mego dzieciństwa.
Jak to o świcie prowadząc mnie za rękę do przedszkola całą drogę śpiewałem piosenki, a na Jej uwagi, że nałykam się rześkiego powietrza i będę miał chore gardło(chorowity dzieciak był ze mnie)- czyniłem pogwizdywania.
Byle para szła z ust :P
To był miły powrót w te dni, kiedy czułem się beztrosko.
Dobrze mi było w tym stanie, bo czułem spokój.
Miałem wrażenie, że w powietrzu usłyszę słowa wsparcia.
... trzecia instytuszyn, ciastkarnia.
Czwarta instytuszyn, biedronka :)
Powrót do obozu.
Telefon do piątej instytucji- odmowa na przeprowadzenie prezentacji :)
Nie to nie, łaski bzzzzzz.
Nigdy nie lubiłem się prosić.
Wystarczy raz powiedzieć mi NIE.
Zacnie rozumiem tą asertywność :)
Szfowa spytała gdzie byłem.
Opowiedziałem.
Potem doszły mnie słuchy, że... dobrze sobie radzę.
Nie omieszkano wspomnieć o tym na naradzie jaką dziś także stworzyła.
Nawet testy były :P
Jak zwykle mnie rozśmieszyły.
No ale...
Wróciło ciepło do rąk, sercu przywróciło się stonowane bicie, krew wolniej zaczęła krążyć, ...
Byle do weekendu :)
Tak upłynął dzień, wieczór i poranek... trzynastego dnia :)
Dziękuję Ci Bejbe za to że jesteś :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a nie mówiłem wczoraj, że dasz rade? nie mówiłem? nie wierzyłem? mówiłem i wierzyłem bo Ty jesteś Mistrz i ze wszystkim dasz sobie radę!! tylko więcej wiary w siebie.
OdpowiedzUsuńI świetny pomysł z tym cmentarzem!! Już wiesz kto Ci dziś pomagał!!
Kocham Cię:* i duma mnie rozpiera, że mam tak zaradnego Męża:*
ps. zaśpiewasz mi w łózku "kolorowe kredki"??:)
Jak to o świcie prowadząc mnie za rękę do przedszkola całą drogę śpiewałem piosenki, a na Jej uwagi, że nałykam się rześkiego powietrza i będę miał chore gardło(chorowity dzieciak był ze mnie)- czyniłem pogwizdywania.
OdpowiedzUsuńByle para szła z ust :P
To najlepszy fragment!!! :)