camino

camino

wtorek, 5 czerwca 2012

Niezawodna Karen






Wiosny nie ma.
Lata nie widać.
Od rana leje i wieje.
Szaro, buro i ponuro (rym na wzór Blondi- nieplanowany :D).
Tak też "malowała się" dzisiejsza pierwsza zmiana w obozie.
O dziwo nie było tak źle i dość szybko upłynął mi czas.
W fazie szczytu klienteli, zawsze przecież mogę liczyć na poprawę humoru za sprawą Karen.





Karen i Augustyna 


- Dziewczyna ma 20 lat i wiesz jak ma na imię? - spytała mnie Karen wyjmując z drukarki umowę dla klientki, którą właśnie kończyła obsługiwać.
- Jak?- zapytałem z zaciekawieniem, ale i z uśmiechem, bo czułem, że szykuje się coś "fajnego"
- Augustyna!!!
Słuchaj, zaraz zadam jej moje firmowe pytanie- rzekła swym piskliwym zniżonym o pięć tonów głosem.
Zachichotałem w duchu nasłuchując, czy padnie tradycyjne "oryginalne..."

- Oryginalne ma pani imię- wybrzmiało po kilku sekundach :P
Zdanie to zawsze przyprawia mnie o banana na twarzy :D
Dalej było już tylko śmieszniej.
"Skórka banana" zaczynała samoistnie pękać od śmiechu powodowanego gadką mej koleżanki z klientką :D
- To jak na panią wołają? Augusta? Augustynka?..
- Tosia- odpowiedziała nieśmiało dziewczyna.
Widziałem, że Karen chce spojrzeć na mnie, ale wiedziałem też to, co wiedziała ona.
Jeśli popatrzyłaby na mnie w tym momencie, nie wytrzymałaby ze śmiechu :P
Koncentrując się na obsłudze, mogła kontynuować dialog (zawsze jako strona aktywna :P) :)
Pytanie, które zadała na koniec, sprawiło, że musiałem opuścić obozo-zonę, by nie wybuchnąć na stanowisku pracy.
- Zmieniłaby sobie pani imię jakby miała pani możliwość?- zaświergotała.
- Tak.
Widziałem jak skromna dziewczyna odpowiada niczym zestresowana uczennica przy tablicy, uśmiechając się nieśmiało, dygnięcie czyniąc.
- Pewnie mamie się tak podobało, to tak panią ochrzciła- zaświergotała swym trelim głosem Karen.
Nie wiem, jak zachowała się Augustyna, bo już jej nie widziałem.
Stałem za ścianeczką swego boksu i zwijałem się ze śmiechu.
Śmiechu, który dozowała mi obozo-koleżanka swymi zabawnie śmiałymi spostrzeżeniami :D
Brakowało tylko do kompletu Marzy. Byłby podwójny ból brzucha :D
Ogólnie były dziś jaja :P
Od jutra będą stłuczki, bo szfowa  wraca po dwóch dniach nieobecności!
Oj dygniem ze strachu! :P
Smerfuj się kto może!!! :D:D:D

1 komentarz:

  1. hehe! Karen jest niezawodna:) jak słysze jej głos to śmiac mi się chcę:)P

    Kocham Cię Miśku:*

    OdpowiedzUsuń