camino

camino

środa, 30 czerwca 2010

O grzaniu, które jest teraz zimne w dotyku, czyli prezenty


Po piątkowym prezencie, o którym rozpisywałem się dwa posty wcześniej, otrzymałem od Męża kolejne.
W poniedziałek dostałem bardzo trendy ciuchy:
1) błękitny t-shirt w serek w czerwone i białe napisy,
2) koszulę House-a z długim rękawem w czerwono niebieską krateczkę (kolory bardzo zbliżone do tych jakie są na obrazku dołączonym do posta :) ) na białym tle,
3) oliwkową koszulę z pagonami na guziki.
Wszystkie rzeczy są cudowne i szyte jak na miarę. Po raz kolejny miło mnie zaskoczyłeś i pokazałeś z jaką perfekcją znasz moje gabaryty. Dziękuję Ci Moje męskie uosobienie Alice Cullen :)
Wczoraj natomiast, kurier przyniósł mi do pracy płaskie pudełko, opakowane w firmową foliową kopertę. Wiedziałem, że to kolejny prezent urodzinowy. Anioł kupił mi coś do ochłody, aczkolwiek nie ja będę się tym chłodził, tylko mój laptop (o tym w jaki sposób ja się chłodzę, patrz- http://yomosa.blogspot.com, sposób na upały, post z 28.06.2010).
Podczas piątkowego pokazu na kamerce, połączenie między mną, a Miśkiem przerwało się, bo komp samoistnie się wyłączył. Przegrzał się. Anioł powiedział, że kupi mi płytę chłodzącą pod laptop i będzie to kolejny prezent do urodzinowej kolekcji. Urodziny za 51 dni, ale priorytetem była żywotność mojego sprzętu. Płyta jest bardzo fajna. Aluminiowy podest w kształcie prostokąta ma po bokach dwa wentylatory, dookoła których są symbole znaków zodiaku. Bardzo fajny design sygnowany napisem The Zodiac. Ja i mój laptop (też prezent od Męża) jesteśmy bardzo wdzięczni Darującemu :) :*
Za wszystko dziękuję i bardzo Cię Kocham :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz