camino

camino

wtorek, 22 maja 2012

Propozycja

   Nie ma to jak wrócić po urlopie do obozu...
Scenariusz przeze mnie wykreowany, sprawdza się procentowo lepiej, niż notowania synoptyków w TVN`ie!
Spodziewałem się wrzucenia na głęboką wodę bez zahartowania, ale żeby aż tak szybko i głęboko?
   O 13-ej czekał na mnie stos roboty papierkowej i reklamacje, bo pukfiasz zajmujący się tym jest na urlopie.
Z racji, że robię to 2 razy w roku (kiedy go nie ma), to wypadam z rytmu, przy ciągłych zmianach.
Na szczęście poszło gładko, ale więcej bym sobie tego nie życzył.
Po chwili przyszła Szfowa.
Oziębłym tonem zaprosiła mnie do siebie.
Pewnie chodzi o ten telefon, jaki wykonywała w piątek- pomyślałem, bo już wcześniej jedna z kierowniczek pytała mnie, czy rozmawiałem z nią.
Strach się bać?
Poszedłem.
   Jest propozycja, aby ze swoimi umiejętnościami (jeszcze 3 lata temu je posiadałem, bo przez ten okres totalnie się rozregulowałem i cała teoria w pewnym zakresie wyparowała, bądź też nastąpiły takie zmiany, że posiadana wtedy wiedza jest już obecnie nieaktualna) przyjąć na swój bark nowe obowiązki (nieuniknione, bo i tak miałem dostać je w spadku :P) i tym samym wskoczyć na pełny etat.
Od dobrych ośmiu lat pracuję (jak 98% załogi na 7/8 etatu).
Zmiana korzystna, bo bądź co bądź w końcu to cały etat, a tym samym ciut wyższy zarobek.
Obawiam się tego wszystkiego.
Boję się, że przygniecie mnie ogromny głaz i nie dam rady wydostać się spod niego.
Z drugiej strony wiem, że trzeba wierzyć, iż będzie dobrze.
Czerpać wiarę z Góry i siły od mego Anioła-Patrona, który tam wysoko dogląda mnie z wielkim zrozumieniem, bo to co robię nie jest Mu obce.
Nie jest Jej obce.
   Trwają też zastraszania przez jeżdżące kontrole, które sprawdzają standard obsługi klienta i zaglądają do każdej szafki.
W ubiegłym tygodniu podczas mej nieobecności, były dwie inspektorki.
Ponoć krąży też dyrekcja, która zjawia się jako tajemniczy klient i metodą "trudnego klienta" sprawdza jakość świadczonych usług oraz proponowanie korzystnych produktów, jakie firma Obóz ma w swej ofercie.
Podczas gdy obozowicz dwoi się i troi, ów trudny klient robi sztuczną zadymę, unosi się, krzyczy, wymachuje rękami,...
Szkoda tylko, że te ręce nie oderwą się od tułowia niczym te lalkowe i nie odlecą w siną dal.
Macha-laj, macha-laj.
   Dziś kolejny słoneczny dzień.
Spałem całą noc przy otwartym oknie.
Zazwyczaj tego nie czynię, bo mam fobię, że ktoś może zrzucić niedopalonego papierosa z góry, ten zaś wpadnie do mnie i spłonę w swym małym pokoju wraz z łóżkiem, kołdrą i poduszką.
Jeszcze nie chcę smażyć się w piekle :)
Jeszcze nie teraz :P
   Piekło nieuniknione, bo zaraz ruszam do tego mojego ziemskiego.
Codzienna ma wędrówka do niego, poprzedzona jest modlitwą.
Pół drogi zajmuje mi rozmowa z Bogiem o łaskę przetrwania.
O zimniejszy ogień w kotle smażalniczym.
O szczęśliwy powrót do domu (bez przypieczonego tyłka).

Pozdrawiam wszystkich, którzy każdego dnia dźwigają ciężar swych obaw i stresów, a także siwiejących od ich nadmiaru, zaczynających się marszczyć na twarzy i zwijać, kiedy przyjdzie atak choroby wrzodowej.

iloveyou Bejbe- Moja Pocieszycielko Strapionych :*

2 komentarze:

  1. dziękuję za pozdrowienia, ostatnio ciężar jest zbyt duży, i bardzo chciałbym mieć jednego obola i zapłacić go Charonowi

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja wiem , że na nowym stanowisku spiszesz się na medal. Złoty, choć nie olimpijski!!

    i ogromnie się cieszę, że Szfowa zaproponowała Ci ten pełny etat, wszak nikt na niego nie zasługuje tak jak Ty!!

    Kooocham Cię:* tzn. iloveyoutoo :*

    OdpowiedzUsuń