camino

camino

czwartek, 13 stycznia 2011

Tajemniczy sen



Miałem sen.
W zasadzie sen-eczek.
Nie dałoby się pewnie z tego zrobić nawet serialowego odcinka.
Nie często śni mi się Mama. Dlatego każdy sen z Jej udziałem jest niezwykły.
Przyjechaliśmy do mojego domu we czwórkę.
Ja, Hany, Max i Tomek (kompletnie nieznana mi postać).
Tomek miał samochód, więc dzięki temu szybciej udało nam się dotrzeć na miejsce.
Rodzice byli mile zdziwieni.
Pierwszy wszedłem do przedpokoju.
W stołowym spacerowała Mami.
Jak to zwykle bywa w moich snach z Jej udziałem, była chudziutka i bladziutka z "obolałą" miną :(
Chyba już zawsze tak będzie w moich snach. Na zawsze też pozostanie wieczne zamartwianie się o Jej stan i troska o ból czy zbyt wysoką temperaturę.
Podbiegłem szybko do Niej.
- Cześć Kochanie, jak się czujesz?- spytałem drżącym z obawy głosem.
- No nie jest najlepiej. Nie powiem też, że źle... ale nie jest najlepiej, bo nie można już dzwonić po pogotowie. Nawet jak się zadzwoni, to nie przyjeżdżają.
Przytuliłem Ją mocno do siebie, a kątem oka widziałem jak uśmiechnięty Tatuś otwiera Mężowi drzwi.
Za Nim weszli Max i Tomek, niosący ogromną walizkę na kółkach.
Była tak wielka, że ledwo udało się im przejść przez drzwi wejściowe.
Ciekawe do kogo należała? :)
Takie gabaryty na kółkach to tylko chyba ja wlokę ze sobą na wyprawy :)
Sen pozostaje owiany tajemnicą kim jest Tomek.
A może to "ten" Tomek, znaczy się agent :P

3 komentarze:

  1. zapomniałes uścislic, że pod nazwą Max kryje się nasz bloger max:))

    Kocham Cię:*

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie co to za Tomek?

    OdpowiedzUsuń
  3. a tomkiem był mój ex. ciekawe, ciekawe. bardzo ciekawe. ale niech ta część snu akurat spełni się na opak. pozostała część naszego spotkania mam nadzieję że się zrealizuję niedługo jakoś :))

    OdpowiedzUsuń