camino

camino

czwartek, 20 stycznia 2011

Poko-lędowo


Mimo, że okres bożonarodzeniowy mamy już za sobą, to jeszcze prawie dwa tygodnie może bawić nas to, co po nich pozostało.
Świecąca jeszcze, choć nie tym samym blaskiem choinka.
Śnieg, który zanikając co chwilę, szarzy nasz świat.
Kolęda, która nie brzmi już tak radośnie jak na pasterce, ale...
Jest jeszcze inna kolęda.
Wizyta duszpasterska :)
Takową dziś miałem.
Rok temu i Hany się załapał, bo wyjątkowo szybko naszą ulicę odwiedzono.
Gdyby dziś był, na metr kwadratowy przypadałoby trzech imienników :)
Wizyta trwała około 10 minut. Najbardziej kolędowała Pani L, która jak to ma w swym zwyczaju szczekała na całą parafię.
Chyba muszę się z nią udać do psiego psychologa. Tylko gdzie jest najbliższy?
A mówią, że tylko ludzie mają swe chimery :)
A propos ludzi.
Po kolędzie zaproponowałem Tacie, żeby zaprosił Trudi z dołu na herbatę i film, który codziennie ogląda jedno i drugie (mój Tato jest fanem pewnej telenoweli :P).
Przyszła po pół godzinie z nadętą miną.
Herbaty nie chciała, soku też nie.
No więc nie mam w zwyczaju wciskać komuś coś na siłę, zwłaszcza przy tak malującym się zewnętrznie nastroju.
T: Słyszałam, że sobie okulary sprawiłeś, pokaż.
Zakładam więc i pokazuję.
T: No to porządne i ładne sobie zrobiłeś
Uradowany ściągam je z nosa i słyszę
- A czemu czarne?
- One nie są czarne tylko brązowe- tu pokrzyżowałem jej plany zburzenia mej radości z posiadania drugiego wzroku, że tak to nazwę.
- Aha... a bo tak myślałam, Ty czarny, okulary czarne...
- Chciałem klasyczne i eleganckie
- No one są eleganckie
- No dlatego je wybrałem- :)
Siedzę w swym pokoju i słyszę jak tam się unosi w przerwie filmu i prawi swoje pseudo mądrości.
Głos przybiera formę opieprzu, a nawet jedno niecenzuralne słowo słyszę.
Albo ma chandrę, albo jak mawia Hany, botoks jej nie służy.
Z racji tego, że ma go trochę w sobie, to obstawiałbym nawet tą drugą opcję.
I po co ja na taki pomysł wpadałem? Grrr.
Chyba się wina napiję i jak mówi Tato, nadam sobie stajla :)
A że pora wieczorna, to szybko w łóżku wyląduję i tak zakończę me kolędowanie.
A jak u Ciebie kolęda Mami?

4 komentarze:

  1. Kolęda 10 minut to wręcz ekspresowo ;) U mnie sama kolęda trwała w sumie w tym roku też krótko ale tylko dlatego, że kolację robiliśmy, a tu już zeszło dłużej, wszak pół godziny temu pożegnaliśmy się z księdzem ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Twa Mamusia kolęduje w Niebie na całego:)))
    a Trudi mnie rzeczywiście wczoraj wkur.....:P zołza jedna, botoks jej pewnie z powieki przeszedł na mózg:)
    a serial wenezuelski Twojego Tatusia jest baaaaaaaardzo fajny!! sam oglądałem z Nim ze 3 odcinki:P

    Kocham Cię:*

    OdpowiedzUsuń
  3. bo kolędy śpiewamy a choinkę podziwamy do gromnicznej. szkoda że moja choinka się cała rozsypała i musiała zostać pożegnana wcześniej.
    a pani l. się pewnie bała stroju księdza. mi się tak teraz skojarzył z peleryna szpiega z krainy deszczowców, którego się strasznie bałem więc ja tam panią l. rozumiem :D
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja już dawno z księdzem chodzącym po kolędzie nie miałem do czynienia a nawet to lubiłem :P

    OdpowiedzUsuń