camino
poniedziałek, 17 stycznia 2011
Nasza dziewczyna w Australii
Tak mawia zawsze Pan Bohdan (poza słynnym "haluuu?")
Kiedy w Polsce środek zimy, a w Australii lato (anomalia pogodowe na odległym kontynencie płatają tym razem figla), kiedy Agniesia maluje pazurki na czerwono, znak to, że zaczyna się wielkie sportowe święto tenisa.
Uczta pierwszego tegorocznego szlema Azji i Pacyfiku.
Niespodzianką jest pojawienie się naszej najlepszej rakiety na tej imprezie, ponieważ ze względu na przebytą operację i rehabilitację pooperacyjną, miała pojawić się na kortach nieco później.
Uznawszy chyba stan zdrowia i swą formę za stabilne, zaprezentuje jako jedyna zawodniczka naszego kraju swą singlową grę w turnieju głównym w Melbourne Park.
Życzę jej oczywiście wygrania imprezy, ale cieszyć będzie każdy awans powyżej trzeciej rundy.
Będzie ciężko. Już pierwsza runda może przynieść powtórkę z 2009r. ale nie będę siał czarnowidztwa :)
Mówią, że w młodości siła, a przeciwniczka Agi skończyła 40 lat. Minus taki, że skośnookie zawodniczki są zawsze nieobliczalne.
Zatem vamos Aga oraz reszta naszej załogi :)
Wyposażony w okularki oraz eurosport w telewizorze w swoim pokoju, będę wiernym widzem waszych meczów.
Sobie i fanom tego sportu życzę ciekawych pojedynków i dominacji techniki nad "przebijactwem".
Na koniec jedno z największych ciach imprezy :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"haluuuu spowrotem":)))))
OdpowiedzUsuńaleś piękne ciacho umieścił na końcu. "Nasza dziewczyna" raczej za wiele nie pokaże w tegorocznej edycji ale za to Pani Kasia będzie opowiadać o "szlajsach" o wygranym meczu ze Sztefi itd. A ubot sprawił dzis nie lada niespodzianke. Oby tak dalej. Marzy mi się finał z Agnieszką i Venus:))
Kocham Cię:*