Wreszcie wolne.
Uwielbiam soboty, kiedy nie mam dyżuru i nie muszę dusić się nawet w trybie skróconym w murach obozu.
Dziś pozwoliłem sobie na lejzi przedpołudnie.
Dotrzymywałem Hanemu towarzystwa w pracy.
Niestety tylko wirtualnie, ale zawsze to coś.
No i jak zawsze powtarzam, powinienem stać się maskotką Jego firmy, siedzącą na biurku i machającą radośnie główką jak niegdyś pieski w samochodach za tylnymi siedzeniami.
Czemu?
Otóż moje życzenia owocnej pracy najczęściej się sprawdzają :)
Dziś też długo nie trzeba było czekać na owocny efekt mych życzeń.
A życzenia podwójnie mocne bo jakże szczere no i z serca dla Serca.
W popołudnie wkroczyłem mocnym tąpnięciem.
Zgromadziłem w sobie na tyle chęci i sił, że w godzinę wysprzątałem całe mieszkanie.
Potem poszedłem na baaardzo drobne zakupy, ponieważ po świętach w mej lodówce nadal jest coś na miarę spiżarni.
A, że jutro w Parafii święto, to zrobiłem zieloną sałatkę.
Ciasta jeszcze mam (mimo że sporo osób nim częstowałem), więc tak myślę, czy nie otworzyć jutro jakiegoś kramu :)
Nikt nie musiałby nic kupować, tylko podchodziłby i się gościł.
Obustronne uśmiechy.
Wymiana serdeczności.
Takie miłosierdzie przez uczynek względem ciała.
Głodnych- nakarmić.
Zatem zapraszam.
Spokojnego wieczoru i pięknego świętowania niedzieli :)
Kocham Cię Bejbe :*
wiem, że Twoje ciasta cieszyłyby się największym powodzeniem!!
OdpowiedzUsuńmoże rzeczywiście spróbuj?? :)
Kocham Cię mój Pupilku:*