camino

camino

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Senne trudy edukacyjne

   Przeszedłem dziś samego siebie, jeśli chodzi o senne możliwości.
O długość spania.
Wstałem o dziesiątej!
Największy wpływ ma na to zapewne pogoda, bo całą niedzielę i całą noc z niedzieli na poniedziałek padało. Chłód, wilgoć, szarość, to wszystko tak mnie ukołysało, że oddałem się sennym historiom jakby z realnym uczestnictwem.
Snów nie pamiętam wszystkich, bo były skomplikowane, ale wszystkie przenosiły mnie w lata szkolne.
Nie ma to jak przenieść się we śnie w czasy kiedy było się uczniem i trafić na odpytkę lub sprawdzian.
Człek taki nieporadny, a najprostsze rzeczy urastają do rangi tych o najwyższej skali trudności.
Dzisiejszej nocy pisałem sprawdzian.
Trzy pytania.
Dwóch pierwszych już nie pamiętam, choć polotu pisarskiego nie miałem.
Trzecie jakoś utkwiło mi w pamięci, bo odpowiedź na nie ściągnąłem od koleżanki.
Otóż miałem się rozpisać o... funkcji peanowej policji :)
Wiedząc, że pisemne sprawdzenie mej wiedzy nie poszło mi najlepiej, postanowiłem nie oddawać kartki tylko w przerwach uzupełnić o brakujące wiadomości i dopiero potem oddać :)
Ech, co za spryt, że też na taki mnie nigdy nie było stać w realnych warunkach szkolnych :P
Finalnie moja pisanina zajmowała cztery strony kartki z zeszytu.
Niektóre zdania były tak bardzo "ściskane", by się wszystko zmieściło, że szok :)
We śnie wspinałem się jeszcze na jakieś piętra.
Poza schodami, przez jakieś mury wysokie.
To już przełożyło się na realne odczucie po przebudzeniu.
Plecy bolały mnie niemiłosiernie :)
   Dziś poniedziałek.
Pięć roboczych dni przede mną.
Ktoś lubi poniedziałek?
Nastawiam się na luźniejszą pracę niż w ubiegłym tygodniu.
Mam nadzieję, że samo nastawienie wystarczy :)
Blondi od dziś na urlopie, więc zapowiedziałem dziewczynom, że postaram się godnie zagrać aktorsko jej zastępstwo :)
I tak o trzynastej muszę już tam być mieszając kawę i wcinając dwie kromy chleba.
Po drodze muszę zaopatrzyć się w czekoladę milkę, by po kawie i kanapkach zjeść jej połowę.
Pocmokać w zębach, by cały słód wyszedł (to będzie najtrudniejsze :P).
I opieprzać się bez użycia pieprzu ale od czasu do czasu podskubując czekoladkę, pijąc drugą kawę i zamawiając pizze lub pierogi.
Ot co.
Tylko jak ja bym po okresie jej urlopu wyglądał.
Twarda z niej jednak sztuka :)
Ooo, o rymowankach nie mogę też zapomnieć :P
Pogody ducha życzę i dobrego dnia.
Kocham Cię Hany :*

1 komentarz:

  1. hehe..juz widzę, jak udajesz Blondi. Cmokanie, zamawianie pizzy i rymowanki będą Twoim oscarowym występem:)

    fajnego krótkiego tygodnia życzę. Piszę krótkiego, bo u mnie 6 dniowy przecież.

    Kocham Cię:*

    OdpowiedzUsuń