camino

camino

poniedziałek, 2 maja 2011

I znowu przyszedł maj

   Drugi maja to wcale nie kontynuacja długiego weekendu dla mnie.
To normalny dzień pracy.
Do obozu wymarsz popołudniową porą trzeba wykonać.
Drugi maja jest więc dla mnie jak...
... jak przerwa w stosunku przerywanym, jak dołek między kobiecym biustem, jak szczelina między górnymi jedynkami, jak spacja między zdaniami...
Czyli ciągłości brak.
Nie mam tak dobrze jak np. nasz obozowy Führer, który sam sobie wyznacza wolne weekendy, a i w dniach wzmożonej pracy robi nic.
Nawet dobrego wrażenia nie robi.
Ostatnio wszczął (ten Führer) dochodzenie w sprawie zaginionych kluczy do jednego z przejść.
Śmieję się, że może współpracuje z komisją ds katastrofy smoleńskiej i codziennie będą przesłuchiwane po dwie osoby.
Odbiegając od pracy, a wracając do wolnego...
Otóż nie mogę tak do końca narzekać, bo obecny tydzień i tak będzie dla mnie skróconym tygodniem pracy.
Od piątku sześć dni urlopu i wyjazd do Siostry Kitty na Komunię Siostrzeńca.
Weekend spędzony w Rodzinnym Gronie, a potem...
Potem tygodniowy pobyt w Domu.
Znowu zawitam u Męża.
Zobaczę Rodziców, Paco (Chrześniaka mego kudłatego).
Znów będę w godzinach południowych spacerował z Sofi na zakupy.
Znów będę słyszał, żem chłopczysko :)
Znów będę się cieszył i radował pięknymi dniami i nocami...
   Poranek zacząłem dość wcześnie.
Długi poranny prysznic. Nałożony balsam z ogórka, który dodatkowo chłodzi (jakby 5 stopni za oknem przyprawiało mnie o przegrzanie organizmu) i...
No właśnie. Podłogi :)
Wczorajszego wieczoru zachlapała mi się podłoga :)
Zauważywszy więc plam kilka, będąc jeszcze na czczo zabrałem się do polerowania powierzchni płaskich całego domu.
Mop i ja, panele, kafelki, woda z środkiem myjąco pielęgnującym oraz zapodana muzyka.
Jakoś wzięła mnie ochota na Buddha Bar.
Pomyślałem więc, że druga płyta pierwszej części dobrze mnie nakręci i doda wigoru.
Tak się też stało.
W połowie pierwszego utworu zagwizdał czajnik.
Zalałem kawę w Jonasokubku.
Joe patrzył na podłogi, albo też na moje nogi i zapewne podziwiał jak zwinnie gram w curling :P
Zadzwoniła Kitty.
Prosiła mnie o jakieś przepisy na dania mięsne z drobiu.
Przypomniałem jej przepis o cienkich taflach kurzych piersi przekładanych duszonymi warzywami.
Była zachwycona tym pomysłem i powiedziała ze wczoraj z Sarą cały dzień myślały, co tu zrobić.
Poza tą propozycją, wyszukam coś jeszcze. Jak trafi się coś zachęcająco fajnego to dam Jej znać.
Oboje z Kitty jesteśmy przerażeni zapowiadaną pogodą.
Cały tydzień deszcze i zimno, choć jak patrzę na prognozę w swym regionie, to widzę tylko niskie temperatury bez deszczu.
Jakoś nie do końca wierzę synoptykom :)
A może bardziej nie chcę im wierzyć.
Nie ważne, liczy się pogoda ducha i ciepło serc.
Tej pogody ducha życzę dziś w szczególności Iwanes.
Tulę mocno :*
Hanego całuję, a resztę pozdrawiam :)

4 komentarze:

  1. mam szparę ..................................................................................................................................................................................................................................................................... między jedynkami :) :D

    OdpowiedzUsuń
  2. i ja Cię Misiaku całuję. Skąd te plamy na podłodze po weekendzie? :)))))

    i juz się nie mogę doczekać na nasze wspólne bycie razem (z przerwami na moje pracowanie)

    kiss kiss, bang bang :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Perfekcyjny Pan Domu zaraża radością w tym poście wielką! bo jak czytałem o Twoim pobycie u Męża to aż się zacząłem uśmiechać :))
    mam nadzieję, że tydzień Ci szybko zleci i razdwa w objęciach wylądujesz!
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Również nie wierzę synoptykom, sam zmienię pogodę na ciepłą i słoneczną bo w trzydniowy weekend mam zamiar uruchomić grilla... to też wierzę w siebie :))))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń