Nie planowałem, że znajdę czas by zasiąść i napisać jakąś dłuższą notkę przed urlopem.
Panująca od wtorku zima, powoli ustępuje.
Wolne jest owe "powoli".
Dzień zaczyna się trzema stopniami powyżej zera, a i w ciągu dnia człowiek nie czuje dogrzewania naszej centralnej gwiazdy galaktyki spiralnej (pozdrowienia dla Wu :P).
Długi weekend przerywany (chyba tak powinienem określić majówkę) tak mnie wyprowadził z planistycznych torów, że kompletnie nie czyniłem przygotowań do piątkowego wyjazdu.
Skupiłem się nad tym dopiero od wczoraj.
Rano zrobiłem porządek z włosami (odwiedziny u fryzjera).
Odwiedziłem optyka, by wybrać Tacie jakieś fajne okulary.
Nabyłem w okazyjnej cenie dwie pary jeansów Smog-a i S.Oliver (cholernie poprawiło mi to nastrój).
A jaki dumny byłem z siebie, że bez mierzenia, okazały się jak na mnie szyte :)
Po powrocie do domu prałem automatycznie i ręcznie :)
W przelocie zjadłem obiad i udałem się do obozu (automatycznie i nożnie :P)
Dzień pracy był pływacki, tzn. topiłem się w papierach, a na pokładzie żadnego ratownika nie było.
O atucie fajności tegoż ratownika nie wspomnę, tym bardziej o miłej zewnętrzności i pociągającym look-u.
Gdyby nie propozycja podwiezienia przed Editę do domu, deszcz zmoczyłby mnie doszczętnie.
Nagle zrobiło się ciemno a strugi lały się z nieba jak prysznicowe bicze.
Uniknąłem więc pływania, choć czepek w postaci foliówki przywdziałem na głowę, co by mi fryz się nie zniszczył :)
Pływałem natomiast w łóżku, podczas wieczornej rozmowy z Hanym.
Tym razem bez czepka, bo i po co mi czepek w łóżku i to na mą główkę :)
Poranek przywitał mnie uderzającym o szyby palącym słońcem i burczeniem kosiarek za oknem.
Na poduszce zastałem mokrą plamę :P
Chyba się ślinię przez sen :D
Zażartowałem w smsie do Męża, że chyba robiłem nocnego loda :)
Mimo niskiej temperatury o poranku, wewnętrznie rozpiera mnie ciepła radość.
Wypisałem wierszykiem komunijnym albumik dla Siostrzeńca, starannie kształtując czcionkę.
Zrobiłem listę rzeczy niezbędnych.
Sączę Jonasokawę.
Czuję żelazko...
Żelazko czuję.
Kurdee, żelażko!
Lecę prasować!
Paaaaaaaaaa.
ja nadal nie rozumiem po co Ty to wszystko prasujesz jak u mojej siostry tez jest żelazko:)))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i całuję czule :*:*:*
kiss kiss, bang bang :*
Wizyta u fryzjera bardzo ważna! Szczególnie przed takimi ważnymi wydarzeniami, jakie Cię czekają :-)
OdpowiedzUsuń