camino

camino

środa, 25 maja 2011

Por la mañana con una chica

Nie udało się w niedzielę.
Nie doszło do tego w poniedziałek.
Stało się wczoraj, choć...
Zadzwoniła do mnie mówiąc:
- Sorry Łukasz, ja zaspałam i nie dam rady dziś przyjść.
- Wiedziałem, ja wiedziałem, że zadzwonisz i właśnie to mi powiesz!
- Hehe, aż taka przewidywalna jestem?
- W swoim długim spaniu do południa- owszem :)
- No dobra, żartuję, stoję przed Twoim blokiem.
Otworzyłem okno.
Rzeczywiście.
Stoi oliwkowocerzasta konczita w biel i błękit odziana, niczym Najświętsza Panienka (panienka to się zgadza, co do pierwszego określenia, to... miła i grzeczna jest :P)
Tamburynek jej tylko, bryczkę i do Ciechocinka.
Jak na półgipsy przystało image również półgipsy albo nawet więcej niż pół :)
Przywitaliśmy się serdecznie.
No i jako, że zwykłem komplementować piękno lub oryginalność, mówię do niej- wyglądasz jak rdzenne mieszkanki Ameryki Południowej.
Lokalizuję Cię w rejonach Wenezueli.
Made in Venezuela.
Uśmiała się z tego.
Zachwyciła moim pokojem i jego kolorami.
Więc Hany- ukłony w Twą stronę :)
Po chwili przyniosłem wiśniowo rumową latte, którą najwidoczniej zrobiłem na niej wrażenie.
Lubię podejmować gości i zaskakiwać czymś.
Miło więc było mi usłyszeć kilka komplementów na temat moich zdolności :)
Do kawy ciasteczka i tak zaczął nam się panel dyskusyjny.
Nadrabialiśmy zaległości z prawie dwóch lat.
Opowiadała mi o swoim życiu w Junajted Kingdom, o codzienności, pracy, a także o zwyczajach "jej rasy".
Niektóre mnie zdziwiły i zaskoczyły.
Np. to że dziewczyna powinna być szybko "oswatana" i mimo, że jeszcze dobrze nie zna wybranka zdecydować się na ożenek!
Czujecie to?
Ponoć ewoluuje to również w ich kręgu i z roku na rok młodsze pokolenie, odchodzi od takich korzennych tradycji.
Choć jak mi wspomniała Endżi, zdarzają się przypadki, że dziewczyna jest brana siłą.
OMG!- Krzyknąłem, a potem dodałem, że bałbym się na jej miejscu ;)
Pogoda była piękna, więc wczesnym popołudniem przed moim wyjściem do obozu, poszliśmy jeszcze na mały spacerek z Panią L.
Co ciekawscy sąsiedzi patrzyli z kim to ja się prowadzam.
Oj piekły ich oczy :)
Wróciłem do domu by tylko zabrać potrzebne rzeczy i razem wyszliśmy.
Ja do pracy, a ona do rodziców swojej przyjaciółki.
W pracy, dzień średnio męczący.
Chociaż jego zwieńczenie było takie, że główka mała! :P
Dosłownie- główka.
Otóż siedzę, a po przeciwnej stronie widzę faceta w granicach wiekowych 35-37 lat.
Załatwiał coś u koleżanki.
Szary t-shirt, białe materiałowe spodnie i...obuw.
I to jaki!
Czarne, cienkie japonki na dość solidne i męskie stopy założone.
Me oczy mimo niewielkich wad w ostrości swej, dostrzegały te detale bez szkieł korekcyjnych.
Chyba rasowy fetyszysta ze mnie, skoro "w ciemno" dostrzegam takie detale.
Od razu sms do Hanego, że mam fantazje...
W odpowiedzi miłe z Jego strony zasmucenie, że szkoda iż nie mogę ich zrealizować.
Oj by się działo.
Działoby się
Działo by się.
By się działo!
Mrrr i Wrrr!
Przepraszam, czy mogę paść do pana stóp?! :)
I mimo, że godzina była minutę późniejsza od tej w której zamyka się obóz, mężczyznę tego przytrzymałbym na porobocze nadgodziny.
Szkoda tylko byłoby córeczki małej, która z nudów przeczesywała cały hall :)

2 komentarze:

  1. szkoda ze zamiast Endżi nie był u Ciebie Rafa z teledysku:):):)

    a widoków w pracy to Ci gratuluję i zyczę by były takie codziennie:*

    Kocham Cię:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie służyłoby to mej pracowitości zawodowej, wszak musiałbym wziąć urlop na żądanie.
    Cały dzień chciałbym podejmować takiego Gościa i krzyczeć jak moja sąsiadka:
    "Raaaafał!, Raaaafał! O Boże, Raaaaaaaafaaaaaał!:P:P:P

    OdpowiedzUsuń