Piękny był dla mnie okres ostatnich ośmiu dni przypadających na końcówkę marca i początek kwietnia.
Jak zawsze było pięknie, radośnie, wiosennie i świątecznie.
Wyjątkowo.
Każda radość ma jednak swój kres, ale tylko po to by można było się cieszyć kolejną.
Czas rozpocząć zwykłość dnia.
Mimo, że słoneczny, to szary tydzień obowiązków i zmagań z codziennością.
Brakuje mi poranków, kiedy otwierając jeszcze ciasno powieki widziałem, że jesteś obok.
Porannych pocałunków i pieszczot, niczym nakrywanie dodatkową kołdrą, kiedy wychodziłem do pracy.
Poczucia pewności w niej mając świadomość, że po powrocie do domu będziesz Ty.
Pomysłów na obiady, desery, zdjęcia.
Brakuje mi spacerów nieśmiało zielonymi dróżkami.
Radosnych popołudniowych chwil przy winie, kiedy nasze spojrzenia często się spotykały.
Niemo wypowiadanych słów.
Uśmiechów i mrugnięć wielce wymownych.
Nocy upojnych ciepłotą ciał wtulonych w siebie.
Byłem całością, teraz pół mnie uciekło. Pognało w dal.
Dziękuję Ci za Wszystko.
Za Miłość przede wszystkim.
Dziękuję za poranek Twego Święta :)
Za oddech zieleni w moim pokoju.
Za to że mnie zaskakujesz i jesteś moim Podziwem.
Kocham Cię i do zobaczenia niebawem Połówko ma.
ja też dziękuję:* i też mi Ciebie Skarbie brak:(
OdpowiedzUsuńale za chwilę, za dłuższą chwilę znów się spotkamy
Kocham Cię:*
Oj pięknie, pięknie, piękne słowa, piękny tahoe, piękny yomosa i fotka piękna, jakże tu słodko :))
OdpowiedzUsuńczas szybko minie i znów będziecie obok :*
OdpowiedzUsuńWzruszające...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam...tej miłości...
aż miło się czyta ;)
OdpowiedzUsuń