camino

camino

środa, 6 kwietnia 2011

Przejście- cześć- przejście

No i trwa wspomniany tydzień szarości.
Szarość zamienia się powoli w zieleń po przelotnych deszczach.
Być może bezbarwny stan mej aury po odjeździe Męża i morzu wylanego smutku też się zazieleni i nabierze świetlistej poświaty.
Obozowy tydzień też nie jest kolorowy.
Pewna afera wyszła na jaw.
Obozowiczki oraz obozowicze w szoku.
W związku z sytuacją "powypadkową" przybywa dziś "Komisja Kontroli Gier i Zakładów" (czytaj: inspekcja).
Nawiedzanie obozowego gmachu w nadmiernych ilościach  przez petentów dostarcza mi też więcej dokumentów do sprawdzania, a co za tym idzie- więcej pracy.
Pracy nie za większe pieniądze.
Za mniejsze nawet.
W porównaniu z ubiegłym rokiem, zdecydowanie mniejsze.
I gdzie tu sprawiedliwość?
No ale kto powiedział, że w Polsce jest sprawiedliwie i prawo :):P
Od poniedziałku spotykam chłopaków, którzy podczas mijania mnie na chodniku "rzucają" cześć.
Odpowiadam oczywiście, ale ich nie znam :)
Może trafili przypadkiem na bloga mego i po oblukaniu przeróżnistych treści tak bardzo chcą mnie poznać? :P
Wczoraj na obozowej ulicy mijała mnie młoda para.
On z nią.
On przykuł uwagę mą.
Oliwkowo cerzasty młodzik.
Szarotrampkowy obuw awangardowy.
Śmieszne, bo co miał na sobie to nie pamiętam, ale na nogi i buty patrzę zawsze :)
Duże, okrągłe, ciemne oczy i maszynką przycięte włosy na baaardzo krótko.
Mijając mnie wybałuszył swe gałeczki jeszcze bardziej.
I patrzył na mnie.
Azarenke* ją trzymał :)
Że partnerkę swą trzymał, adorował, piastował, pielęgnował...  :)
Myślę se... (Szkoda, że Cię nie znam)  :)
Patrzę na jego pełne usta.
Składają się w jakieś sylaby.
Głowa lekko przy tym kiwa się i pada nieme "cześć".
Nastąpiło minięcie.
Satysfakcję miałem, że Chłopięcie takie rzekłbym "a`la Bel Ami" chciało mnie poznać :)
No ale prawda pewnie jest taka, że pomylił mnie z kimś innym i dopiero jak mnie minął poczuł się głupio w zaistniałej sytuacji.
No ale niech mi będzie, że nie obstawiam tej ostatniej wersji :)
Sam miałem podobną sytuację.
Siedząc w pracy (coś za dużo o niej w tym poście) dostrzegłem przez szybę stojącego kolegę.
Nie widziałem go jednak wyraźnie bo światło słoneczne padało na nią i rozświetlało obraz.
Poza tym okularów jeszcze wtedy nie miałem.
Kiwnąłem więc głową i powiedziałem "cześć".
"Cześć" zostało odwzajemnione.
Jakże się chciałem zapaść pod podłogę, kiedy potem dostrzegłem, że to ktoś całkiem mi obcy.
No ale koniec końców (jak mawia J.T. T) z Panem Pomyłkowym mówimy sobie "cześć" z wymianą serdecznych uśmiechów kiedy tylko się mijamy.
Żona obok, on pcha wózek, śle miły uśmiech, pozdrawiamy się i mijamy :)
A lat ma niewiele więcej niż ja.
Więc wiek produkcyjny jak mawia "Wieszczka" :D
Skoro tak sporo dziś o obozowej pracy, to na koniec będzie kolorowy akcent, że jednak nie jest całkiem szaro w mych stronach :)
Otóż... Od wczoraj mamy stażystę w postaci męskiej.
W końcu jakiś facet w obozie.
Wczoraj się z nim zapoznałem podając rękę i rzucając do koleżanek w powietrze- "widzę, że kolegę nowego mamy".
Rękę mi podał, ścisnął ją tak, że szok.
Uścisk dłoni ponoć wiele mówi o człowieku.
Jego był coś jak pół-imadło.
Więc co to oznacza...?
Że zdecydowany jest, że twardo po ziemi stąpa, że dobrze dobija, czy że po prostu demonstruje siłę macho? :)
Lubię uściski umiarkowane.
Zdecydowane, ale umiarkowane.
Nie lubię "imadeł" i "anemii, lebiod..." takich co to rękę trzeba komuś pomóc doprowadzić do swojej :)
Więc pamiętajcie Moi Drodzy, którzy kiedykolwiek będziecie się witać ze mną rękę podając :):D
Iwanes, z Tobą się powitam za miesiąc i pamiętaj, że wystawiasz jako pierwsza :D
Albo Cię uściskam :)
Wracając jeszcze do Nowego...
W rozmowie z Hanym pytany o procenturę w skali do 100, daję mu 68.
Wielki plus ma za zapach.
Musi mieć fajną perfumę, a nos mój wrażliwy i wiem że takiej woni jeszcze nie czuł.
Może jak lepiej go poznam to ośmielę się zapytać co to za nuta.
Jakoś taki nieśmiały jestem w kontaktach męsko- męskich.
No co na to poradzę?
I jeszcze jeden miły nius.
Kiedy wczoraj zapracowany w pocie czoła przekładałem papiery z kąta w kąt, otrzymałem mms-a od Męża.
On wie co tygrysy lubią najbardziej.
Oto ten mms z kategorii fetysz chodnikowy :)

Dzięki wielkie :*


---------------------------
* Azarenke- w poście chodzi o to, że chłopiec trzymał dziewczynę za rękę, a nazwa powstała wczorajszego wieczoru, kiedy opowiadałem sytuację Hanemu podczas naszego wieczornego mitingu telefonicznego.
- "Chłopak szedł z dziewczyną i patrzył na mnie, a za rękę ją trzymał".
- Bo to była taka Azarenka :) - rzekł Hany.
Zlepek wyrazu powstał od Wiktorii Azarenki- topowej tenisistki z Białorusi :)

7 komentarzy:

  1. ale mi sie cudnie czytało Twego posta. Mega radosny jest. Chłopca Bel Ami sam bym poznał, podobnie jak nowego obozowicza. Tylko poobserwuj Go dobrze (zwłaszcza jego pośladki)i jak Ci się będą kłaniać to wpadnę Go wylizać:)))

    żartuję!! mam dzis głupawkę od rana:P

    czule całuję Miśku:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra głupawka nie jest zła.
    A i fakt radośnie mi :)
    No a co do Nowego to osobiście Ci rozszerze jego pośladki i będę trzymał, co by zapoznanie było dogłębne :P

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ Mężu!!

    Twa propozycja jest wielce interesująca:):):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. To taki ukłon w stronę Twego fetyszu :)
    ... a propozycja niedroga, jak obozowa podłoga :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam czytać Twoje posty! ;) Masz tak fajny styl pisania,że och...ach... ;p

    Co do wystawiania ręki to zapomnij!!! ;p Osobiście rzucę Ci się na szyję! ;D :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Iv, dziękuję za uznanie :* A co do powitania, to liczyłem że tak właśnie napiszesz :):*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mało tego,że napisałam bo...tak właśnie zrobię!!! ;) :*

    OdpowiedzUsuń