Wczoraj na kilka chwil "odpłynąłem".
Poddałem się marzeniom.
W nich wyobrażenie przyszłości.
W niej zaś Mąż, ja i łóżko.
Zamarzyłem, że jeden mniejszy pokój będzie naszą sypialnią.
Sypialnią, którą zawładnie piękne, wielkie łóżko.
Łóżko, które zdominuje całą wolną, małą przestrzeń pomieszczenia.
Niebanalne.
Niezwykłe, bo z duszą.
Piękne.
Łóżko, w którym rzecz jasna można cudownie odpoczywać.
Leżeć, czytać, siedzieć "po turecku" wśród sterty poduszek i poduszeczek, pić kawę, jeść chrupiące bułeczki na śniadanie...
Łóżko, do którego można podbiec w oczekiwaniu na powrót Męża i czekając na Niego z utęsknieniem, chłonąć zapach pozostawiony o poranku.
Łóżko, w którym można czule się pieścić, ale i namiętnie kochać.
Wiadomo przecież, że w łóżku nie tylko się śpi :)
mmmmm...romantycznie w tych Twoich marzeniach:*
OdpowiedzUsuńpewnie się te marzenia kiedys zrealizuja!!
Kocham Cie:*
bo prawdziwe lozko jest wlasnym centrum dowodzenia swiatem :D a najlepiej to sie czyni dwom kapitanom na raz gdy zgraja swoje ruchy ;)
OdpowiedzUsuń