camino

camino

niedziela, 1 sierpnia 2010

Rozczarowania i zachwyty


   Pierwszy dzień nowego miesiąca przyniósł na dzień dobry dwa rozczarowania:
1) przegrana Agi z Sharapovą :(
2) 0 (słownie: zero) trafnych w lotku (widać pozycje, od których pochodzą me skreślenia, tak się mają do losowania w komorze maszyny losującej, jak emerytowany Pan Ryszard Rembiszewski do wykonywania owych pozycji).
Koleś, to dlatego, że to nie Ty mi puszczałeś kupon! :(
Oba rozczarowania były na czczo, bo pierwsze w postaci kilkunastu smsów od Skarba (odczytywałem je przez jedno oko, będąc jeszcze w łóżku), który śledził wyniki meczu na lajf skorze (od 5:47), a drugie ciut później.
Dla zachowania równowagi wystarczył mi jeden miły zachwyt.
Nastąpił on w Kościele na porannej mszy :) Obok mnie siedział chłopak który do długich lnianych spodni założył japonki :)
Nie mogłem się więc w pełni skupić na mszy, bo lukałem na te obiekty mego fetyszu i nawet nie wiem o czym była Ewangelia (a o to mnie zawsze pyta Mąż podczas wieczornej rozmowy :P).
Jako, że stopy wiernego obok mnie (jak to dostojnie brzmi :P) trafiały w moje gusta, fotografowałem je wzrokiem z dużą intensywnością.
Kilka razy miałem nawet ochotę upaść na marmurową posadzkę udając mdlejącego :)
Dalsza część poranka to trzy godziny z 90210 na fox life i zachwyty urokliwością murzynka i posągową muskulaturą grającego tam Kellana Lutza (w jednej scenie był bez koszulki i miał na stopach japonki :P).
Zabrałem się też do poszukiwań.
Nie od dziś poszukuję pośród moich szpargałów listy rzeczy, jakie w ubiegłym roku brałem ze sobą do urlopowej walizy. Wiem śmieszny jestem, ale gdybym nie sporządził takiego zestawienia, to miałbym nonstopiczne wrażenie, że czegoś zapomniałem.
Zeszłorocznego spisu rzeczy niezbędnych nie znalazłem i nie zanosi się na to, że znajdę, więc zrobiłem nowy (mimo wszystko jednak rozczarowanie).
Póki co jest jeszcze w trakcie tworzenia, ale już sporo odnotowałem :)
   Mimo, że wezmę ze sobą wszystko, to już teraz wiem, że nie wszystko (w tym przypadku wszystkich) będę miał.
Podczas ubiegłej nocnej rozmowy z Mężem, która zeszłą na zakopiańskie tory, znowu pomyślałem o Czyżyku.
Jego nie będzie, a wszystko w pokoju i poza nim będzie mi Go przypominało.
Kap, kap... popłynęły łzy myjąc me oczy przed snem...
Dobrze, że niedziela choć słoneczna.

8 komentarzy:

  1. lepiej sprawdź w necie o czy była dzisiejsza ewangelia, bo i tak sprawdzę Twoją wiedzę z tego tematu:):):)

    jeśli chodzi o Czyżyka... ja tez nadal...

    :(:(:(

    Kocham Cię:*

    OdpowiedzUsuń
  2. ja miałem wczoraj dwie jedynki w lotku ehhh, gdzie ta moja wygrana ja się pytam

    OdpowiedzUsuń
  3. rajzefiber. ale lepiej zawsze wszystko 3razy 2tygodnie przed wyjazdem sprawdzić niż nie wziąć rzeczy arcypotrzebnej.
    ja łapie ładne stworzenia wzrokiem w kolejkach do kas, sklepach, gdziekolwiek. co gorsza czasem ruszam ich tropem po galerii ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Mężu: jestem przygotowany :) wiec możesz mnie odpytać:)

    Nemst: gratuluję, bo i tak jesteś lepszy ode mnie (nie pamiętam kiedy ja ostatni raz miałem "trójkę")

    Max: to raczej dalece posunięta zapobiegliwość, ale ja tak mam zawsze :) co do łapania stworzeń, to za czym wodzisz wzrokiem poza skrawkami bielizny ewentualnie wystającej? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm, za dekoltami, rozpiętymi koszulami, (koszulami), zgrabnymi tyłkami, oczami ciemnymi, zarostem (ale te 2 ostatnie rzeczy to już niekoniecznie).
    ale zwykle się to ogranicza do okolic pasa i poszukiwan bielizny jednak i badania jak płaski brzuszek delikwent posiada i dekolty i okolice.
    jakoś tak. (mam nadzieję, że nikt obcy tego nie czyta ;p)

    OdpowiedzUsuń
  6. a tu zdaje się był jeszcze jakiś tekst, tylko gdzieś znikł o fałszywym teledysku :P

    OdpowiedzUsuń
  7. lista rzeczy do wzięcia - też kiedyś coś takiego robiłem, ale od pewnego czasu jestem za leniwy na to :D

    OdpowiedzUsuń
  8. max, to sporo tego szczegółowego wodzenia wzrokiem :)

    Nemst, był ale jakoś mi nie chodził :( nie wiem co robiłem źle :(

    sansi, leniwość to nic dobrego (o ćwiczeniach u mnie nie wspomnę :P) a listy robić lubię i tak mi to zostanie :P

    OdpowiedzUsuń