Przez całe moje dzieciństwo, aż do dwudziestego czwartego roku życia w prawym rogu pokoju koło drzwi balkonowych stała choinka ma.
Taki zwykły krótkoiglasty kikut dwumetrowy składany z dwóch części z metalowymi bardzo ciężkimi nóżkami trzema.
Taki co to w PRL-u jak się dostało, był rarytasem.
I choć potem zaczęły królować te z gęstą i długą igłą, ubierane w jednokolorowe światełka i te same lub do kontrastu inne bombki jednego gatunku, ja nigdy nie chciałem mieć innej.
Zawsze powtarzałem, że tradycja musi być i choinka jak ta szkapa- nasza co roku była niezmienna :)
Zawsze było na niej kolorowo.
Duże i małe bańki przeplatane serduszkami, grzybkami, misiami, łabędziami z piórkiem w zadzie i innymi zwierzątkami :)
Wiele się potłukło, choć ja zawsze starannie się z nimi obchodziłem.
Potem były trzy lata z żywą choinką i od trzech lat ta sama już z grubym i długim igliwiem od Męża :)
Wieszam na niej te same nieśmiertelne ozdoby.
Co roku staram się dokupić coś nowego i tak starocie, które są jeszcze starsze niż ja, moje rówieśnice i inne, zgodnie łączą się z tymi młodszymi, nowszymi.
Każda dla mnie swój urok ma.
Jedna drugiej nie wadzi, a i każda swe honorowe miejsce posiada.
Żeby było jak dawniej, jak zawsze, ubierając ją, śpiewam dla wygłupów- "choinko piękna jak las, choinko zostań wśród nas" :P
I podobnie jak u Hanego- jest barwnie, wesoło, bo przecież takie są moje, nasze Święta.
Radości w nowym tygodniu życzę i pomyślnego spełnienia wszystkich zaplanowanych czynności, zadań, powinności, których w tym okresie jest jak zawsze wieeele :)
urocza, piękna! jak zawsze. A ta szeroka wstążka dodaje jej cudnego klimatu.
OdpowiedzUsuńKocham Cię:*
ps. cieszę się, że kultywujesz tradycję!!
juz Ci rano pisalem że 'slicznosci' :)
OdpowiedzUsuńa z tych zdjec az czuc atmosfere swiat :)
pozdrawiam!