camino

camino

piątek, 21 maja 2010

Szykowanie, pakowanie, odprowadzanie, Wyjazd

   Już tydzień minął od mojej podróży na spotkanie z Miśkiem u Kitty. Kocham spotkania z Misiem i uwielbiam tez odwiedzać Siostry :-)
Nigdy nie wybieram się w podróż bez sporządzenia listy wszystkich ciuchów i rzeczy, które będę brał ze sobą. 
Taką listę najlepiej jak sporządzę sobie na tyle wcześnie, by potem spokojnie móc wszystko przygotować, wyprać (płucząc długo w płynie zmiękczającym i suszyć najlepiej na powietrzu przy słonecznych promieniach), wyprasować, poskładać i odpowiednio spakować:-) Lubię to u siebie.
Tak przygotowany do podróży, czuję się "spełniony w roli".
   Droga do Kitty była dość pechowa, ale wszystko szczęśliwie się zakończyło.
Przed 6:00 zaczęło mocno padać. Jak zawsze podczas moich wyjazdów, Tatuś towarzyszy mi swoją obecnością, odprowadzając mnie na dworzec PKP. To już taka nasza tradycja, bo odkąd pamiętam zawsze jeździł ze mną na wszelakie wycieczki ze szkoły i nie tylko. To taki  fajny gest i miłe wspomnienie z dzieciństwa. Jestem Mu za to wdzięczny.
Około 6:20 dotarliśmy lekko przemoczeni na dworzec. Kasa biletowa i poczekalnia jak na złość był w tym dniu zamknięte. 
O 6:33 miał być pociąg. Tymczasem z głośników przy peronie zabrzmiało coś, co wprawiło mnie w osłupienie. Pociąg został odwołany!
Na szczęście wprowadzono komunikację zastępczą w postaci autobusu.
Na nieszczęście, autobus przyjechał po około 40 minutach, gdzie przez ten czas pogoda nie rozpieszczała żadnej z 3 osób czekających (w tym mnie).
Na szczęście przyjechał.
Na nieszczęście wiedziałem, że nie zdążę na kolejne połączenie, a nie wiedziałem jak wyglądają późniejsze. Napisałem sms do Misia, by wszystko mi posprawdzał i oddzwonił.
Na szczęście mam Misia :-) :-*
W miarę uspokojony zakończyłem pierwszy, najkrótszy etap podróży. Potem już wszystko potoczyło się pomyślnie i z anielską opieką dojechałem do celu.
Kilka minut po 15-ej zawitałem przed Moim Najdroższym :-) Przyszedł z Kubusiem. 
Z uwagi na najważniejszy cel mojej podróży, początkowe dwa dni nie należały do wielce radosnych. Jednakże nie brakowało w nich ciepła, radości wynikającej z bliskości wśród Bliskich no i Miłości mojego Skarba.
To były wyjątkowe odwiedziny, ponieważ poznałem prawie całą, ogromną Rodzinę Misia. Całe rodzeństwo i Mamusię :-) Poznałem też bardziej Chłopców, a to mnie bardzo cieszy. Wszyscy są bardzo fajni, a do bardzo wielu pałam szczególną sympatią i wiem, że będę Ich wspominał z sentymentem.
Wiele jeszcze mógłbym pisać, bo to temat "rzeka", ale nie chodzi tu przecież o szczegółowy reportaż.
Jak zawsze kiedy przybywam w te strony, pogoda nie dopisuje. Tym razem w Zakopanem spadł śnieg i po "zimnej Zośce" zrobiło się solidnie zimno. Ciągle padał, tj. "ciaćkał" deszcz i wiał silny, przenikliwy wiatr. Mimo atmosferycznego lodu, w domach i sercach było gorąco. Ciepło od wspomnień, życzliwości i gorąco od Miłości. 
Dziękuję Ci Skarbie za każdy dzień, ale także za każdą noc, gdy podczas chłodu za oknem tak ciepło i milusio grzałeś mnie swym jak zawsze gorącym ciałem. Jego każdą częścią. Dziękuję za nocną opiekę nad moim ciałem i duszą, za każde tulenie, pocałunek i... (wiesz co) :-*
Kocham Cię i dziękuję za wszystko :*:*:*

Spis zdarzeń, wyrazów i rzeczy związanych z wyjazdem, które pozostaną mi w pamięci:
1) Miś zachwycił się moją marynarką i nie pamiętał, że sam mi ją kupił i wysłał,
2) Miś powiedział mi, że dobrze mi w baczkach :-)
3) Kubuś urósł od ostatniej mojej wizyty
4) nie ma pół Agi (ciaćka)
5) miło po roku zobaczyć Zosię (bieżnik, ciuszki)
6) super koszula lniana i butelka od Misia
7) "Gosia", "przepraszam ale nie miałam przyjemności poznać" :-)
8) Bakugan = Humbakus :-)
9) spijanie spermy Misia i wszystkie pozycje w jego dupce :-) :-) :-)
10) wizyta u Toma- było mi bardzo miło
11) Rexona :-)
12) zachwyty ciastem Eweliny, rzewień :-)
13) zwaliłem część okapu w kuchni Kitty :-( , :-)
14) strogonow
15) burito :-)
16) makaron z tuńczykiem i brokułami :-)
17) płyta dolna, płyta górna :-)
18) piosenka z gwizdaniem (pani Ani w tle) :-) :-)
19) fri handret siksti fajf :-)
20) fuuuutbol fuuuutbol
21) Krety :-)
22) lotion Joanna

... jeśli jeszcze coś mi się przypomni to dopiszę :-)





5 komentarzy:

  1. pkt 9 był mrrrrrrr....:):):)

    a całą resztą mnie rozbawiłeś. Po tych smutnych dniach dzięki Tobie Miśku pojawił się szczery uśmiech na mojej gębie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak se myślę co mam Ci skrobnąć na blogu ....( a tak między nami to ta druga Twoja połowa ma naprawdę dar przekonywania -do polityki GO....)
    Jesteś szczęśliwcem- On zresztą też.I tak trzymajcie.Wszak miłość jest najważniejsza.Pamiętam jak się obruszył gdy nazwałem Go "młodym".Dojrzali z Was "ANIOŁOWIE", a że "upadli".....(nikt chyba bardziej nie może upaść niż ja ).Pozdrawiam ciepło,serdecznie... TOMEK ( KOMENTARZ raczej nie do zamieszczenia,to taka prywata,a zresztą jak se tam chcesz)

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Tomku...ja się nie uważam za upadłego (gorszego??) Anioła:):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cofam tego "upadłego",choć moim zdaniem upadły wcale nie musi znaczyć "gorszy"....
    Trzymajcie się ciepło dobrzy Aniołowie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również nie czuje się upadłym aniołem. Może i nie znaczy to "gorszy", ale ma raczej negatywny wydźwięk. Ideałem nie jestem, ale mam poczucie bycia nienajgorszym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń