Uwielbiam weekend.
W zasadzie żyję od jednego do drugiego i kiedy przychodzi piątkowy wieczór jestem mega szczęśliwy.
Dziś po powrocie z pracy Tato powitał mnie pysznym obiadem, który niemiło przerwała mi Trudi pukając do drzwi.
Znowu problem informatyczny, z którym nie potrafi sobie poradzić, więc pomoc w potrzebie wskazana.
Obiad dokończam niestety jako zimną przystawkę :P
Aby jutrzejsze przedpołudnie mieć takie jak lubię- leniwe, już dziś postanowiłem posprzątać u siebie w pokoju.
Załączyłem też pralkę z kolorowymi łaszkami :)
Jutro zaś muuuszę spełnić swą śniadaniową zachciankę, o której dziś pomyślałem- rogalik z masłem i dżemem oraz
Cała ta chcica przez napuszoną.
Kiedy wszedłem dziś do jej kantorka po teczki z dokumentami, zapachniało mi świeżym pieczywem (poczułem piećććczenie).
Patrzę na półkę i co widzę?
Dwa bochenki chleba w tym jeden krojony (u mnie by to nie przeszło) i pięknie przypieczony, przełamany w połowie przez jej mięsną dłoń z wielgaśnym pierścieniem na palcu...- ROGALIK Z MAKIEM.
Uhmmm!
Czym prędzej podreptałem oznajmić to Marzy.
Ta zaś głośno przełknęła głodową ślinę i powiedziała- "już mi nic nie mów bo jestem głodna" :)
Dziś śniła mi się Karen.
Dostała czternaście dni chorobowego, bo... musiała zrobić test na HIV!
Przez nią nie dostałem urlopu, a tym samym zagrożony był mój wyjazd na wesele.
Ech, te sny! :P
Miłego wieczoru i fajnego leniuchowania.
iloveyou Bejbe :*
to może ja Ci podeślę "chleb z Gdyni"?? :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i całuję czule:*:*:*
Kocham Cię:*