camino

camino

niedziela, 23 września 2012

Niezrealizowane plany

urastające do rangi mego sobotniego niespełnienia się.

   W raz z nadchodzącym weekendem wytyczyłem sobie plany do zrealizowania.
W sobotę rano miałem iść na zakupy, myć okna, pomnik na cmentarzu, w międzyczasie gotować obiad i prać,...
Nawet ciasto miałem piec.
   Wstałem wcześnie, bo kilka minut po siódmej, choć chłód uderzający o ciało (nagrzane spod kołdry) o mało nie wpakował mnie ponownie do tego przyjemnego i jakże ciepłego miejsca.
Podniosłem roletę, a tam szaro zimno, deszczowo i wietrznie! Nie spodziewałem się takiego załamania pogody.
Wiedziałem już, że moich założeń nie zrealizuję.
Ograniczyłem więc je do minimum :)



Na zakupy owszem poszedłem, ale tylko do marketu, bo na targ po śliwki do sernika nie chciało mi się już iść :)
Mieszkanie posprzątałem, pranie zrobiłem, w obiedzie Tacie asystowałem i na tym poprzestałem.
Ciasto upiekł za mnie Hany.
Wyszło Mu przecudne przez co z dumy pękając prezentuję je poniżej :)




Brawo Skarbie!





 
   Popołudniu odwiedziła nas Trudi.
Piliśmy chorwacką orzechówkę, którą przywiozła z wczasów, z których wróciła kilka dni temu.
Przy filiżankach z kawą, ciastkach i palących się na stole świeczkach, opowiadała swoje wrażenia, a ja pilnie słuchałem jej wywodów :)
   Przed 18-tą zadzwoniła moja Siostra, z którą przegadałem 2 godziny.
Taki wynik świadczy o jednym- była sama w domu i nudziła się :P
Z telefonem w kieszeni i słuchawkami w uszach (nie przerywając rozmowy) zdejmowałem pranie z balkonu.
Jeśli usłyszysz jakieś szumy, to wiedz, że to podmuchy wiatru, bo ja pranie zdejmuję- poinformowałem Ją.
Wiatr tak się nasilał i napłynęły takie chmury, że rokowania pogodowe na nowy tydzień raczej nieciekawie się zapowiadały.
   O dziwo niedziela jest słoneczna.
Na tyle ciepła, że mój młody sexi sąsiad w krótkich spodenkach i krótkim rękawku poszedł grać w kosza :)
To już pierwsza jesienna niedziela, bo w górach już od dawna jesień, ... a dla obozowej Blondi jesień była już w sierpniu o czym pilnie informowała mnie przed moim urlopem, jakby chciała mi niepogody życzyć :P
Na szczęście jej się nie udało :)

Barwnego dnia pełnego radości i miłych klimatów życzę, a Ciebie Słodki Cukierniku Lukierniku całuję :*:*:*

1 komentarz:

  1. nieskromnie powiem i ja: to był mój pierwszy sernik w życiu i wyszedł cudnie. Sama rozkosz w ustach. Leciutki ser, słodki jak ambrozja:)

    Kocham Cię mój Obiekcie ze snów:):):):)

    :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń