camino

camino

sobota, 5 lutego 2011

Czyly jeżely

   Panująca za oknem szara aura nie nastraja mnie optymistycznie.
Od rana czuję brak ładowania. Znaczy się, słońca nie ma.
Gdyby choć Moje było blisko...
Zmęczył mnie też roboczy tydzień, który był wyjątkowo roboczy, bo w obozie mamy pierwszą w tym roku inspekcję problemową.
Skład jednoosobowy.
Nawet miły.
Płci żeńskiej.
Mający skłonność do wymawiania sylaby "ly", zamiast "li" :P
Jako dość dobry "czuj" ludzkiego charakteru, odbieram Panią "Czyly" jako równą babkę, która uwielbia rozprawiać na różne tematy. Jednak gadka sobie, a w raport wpisze i tak, co będzie uważała za słuszne (lub też i nie).
Przychodząc na drugą zmianę, spędzam z nią w jednym pomieszczeniu 2 godziny.
- Zimno tu. Widzę, że ubrał Pan dzisiaj sweterek, czyly też Pan zmarzł.
- Nieee. Wczoraj też go miałem.
- Nie. Wczoraj był Pan w samej koszuly.
Może po pracy oglądała jakiegoś bruneta w koszuli, albo i bez :)
Koleżanka mi doniosła, że pytała ją, "czy Łukasz jest wolny, czy zajęty".
Niewiele jest przecież obozów tego typu, w których dominują mężczyźni.
Może z tych, a może i z innych przyczyn, przedłużyła wizytację na kolejny tydzień.
Dziś poza Hanym, śnił mi się Sansi.
Najpierw to my wpadliśmy z wizytą do Niego i spędzaliśmy czas grając w... chińczyka :)
Potem On odwiedził nas, ale nie sam. Był jeszcze jakiś chłopak.
To już drugi Blogger w nowo rozpoczętym roku, który śni mi się według podobnego scenariusza.
To Panowie chyba coś oznacza.
Ten rok może być przełomowy!
Całe szczęście, że już wczoraj zaplanowałem sobie pieczenie ciasta na sobotę, więc w razie wizyty nie będziemy siedzieć o samej kawie czy herbacie :P
Mąż też dziś wykonał swój wypiek.
Gdy tak patrzę na jego kolor, to powraca mi witalność.
... a jak na Niego- chęć do życia.
Nie miałem jeszcze okazji, więc pochwalę się moim prezentem walentynkowym w tym poście.
Otóż na początku tygodnia dostałem trzy książki kucharskie Ewy Wachowicz :)
Od niedawna inspirują mnie przepisy tej pani, a i ona sama jest zapewne ciekawą osobą.
Bardzo dziękuję Ci Skarbie za ten prezent, bo dzięki niemu odkrywam radość płynącą z gotowania i pieczenia, które tak bardzo lubię :)

7 komentarzy:

  1. czyli może pani się zadurzyła, a sny masz no nie powiem interesujące :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh i u mnie dziś brak ładowania i jakoś bez sił jestem. Ale byle do wiosny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nemst: za-duża, zad-użyła :) takie ot luźne skojarzenia :P
    No i jeszcze może- tej pani już dziękujemy.
    Co do drugiej kwestii- życzę sobie dłuższych i częstszych :)
    Pozdrawiam.

    Hekate: :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):) Odrobina radości dla Twego podładowania. No i życzę by ta wiosna przyszła jak najprędzej, szczególnie do Ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. czyly... hehe, to prawie jak u mnie, "ledwoch zawrzoł ślepia jużżech legnoł, a tu klupia" ale dobrze, przynajmniej weselej na świecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. oh! znowu jakieś pyszności zapowiadasz! czekam niecierpliwie na efekty i jakieś porcje do degustacji.
    a co do snów. może to sansi ze mna przyjechał a poprzednim razem ja z nim ;] ot na ironię losu, wszak świat mały i przewrotny bywa :D
    i niech się oba sny spełnią w blogowej części :DD
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. za prezent nie dziękuj, ot taki mały prezent.
    Co do Pani inspektorki, czyly mam rozumieć, że się zakochała w najseksowniejszym samcu na świecie????

    Kocham Cię:*

    ps. ciasto pyyyyyyyycha!!

    OdpowiedzUsuń
  7. ooo, nareszcie się komuś śniłem i krzywda mi się w tym śnie nie działa - normalnie aż uściskam Cię za to wirtualnie :P bo zazwyczaj jak się komuś śnię to mnie mordują albo coś w tym guście :P
    a tak w ogóle to mógłbyś mnie zarazić jakoś umiejętnością gotowania i przede wszystkim chęcią do tego ;)

    OdpowiedzUsuń