camino

camino

niedziela, 8 września 2013

Niespodziewany wspomnień łyk


   Skrócony o poniedziałek, pierwszy tydzień pracy po urlopie dobiegł końca.
Zapewne nie jestem jedyny, który nie lubi wracać po urlopie do obowiązków zawodowych.
Ilekroć wracam z wakacyjnego urlopu tym mój żal jest dwukrotnie większy niż o innej porze roku.
Końcówka lata i końcówka czegoś, co było mega przyjemne, co było odskocznią od zwyczajnej codzienności, co sprawiało, że tkwiłem w innym, lepszym wymiarze.
Brakuje mi tego do dziś i mimo, że jutro już będzie tydzień jak wracałem do domu, to jeszcze długo mi zejdzie klimatyzowanie się z własnymi czterema ścianami i pracą.
Jest plus, o którym mogę już marzyć- urlop listopadowy :)
Także dwutygodniowy :)
   Od piątku wróciła letnia pogoda, choć już we wczesnojesiennym wydaniu.
Taki wrzesień lubię najbardziej.
Ciepło z lekkim zapachem zbliżającej się jesieni.
Tylko noce zimne na tyle, że zaszywam się aż po uszy w kołdrę i koc ;)
 
   Byłem w totalnym szoku, kiedy podczas ostatnich zakupów udało mi się dostrzec na półce z alkoholami dwie jakże wyróżniające się, unikatowe, oryginalnie wyetykietowane i jedyne w swoim rodzaju butelki, w których zamknięty jest smak wspomnień tegorocznych wakacji!
Kupiłem piwo na bazie miodu gryczanego, jakie piliśmy z Hanym w Gdańsku w klimatycznej knajpce turystycznej- Południk18!
Po dwóch dniach sympatyczna blond barmanka na tyle nas zapamiętała, że na nasze pytanie, "Proszę zgadnąć co chcemy zamówić? Odpowiadała- piwo z miodem gryczanym :P
Miłe chwile spędzaliśmy w tym klimatycznym pomieszczeniu przepełnionym książkami, mapami, zdjęciami, widokówkami z różnych zakątków świata.
Żeby było bardziej zaskakująco udało mi się kupić też drugie "wakacyjne" piwo.
To jest dopiero unikat w moim zakątku- nabyć regionalne gdańskie piwo browaru Amber- Złote Lwy!
Szok!!!
To drugie piliśmy w Pyrze najczęściej pod parasolem spod którego rozpościerał się miły widok na brukowane skrzyżowanie uliczek.
Tuż za zakrętem jest kiosk Ruch-u z bardzo sympatyczną kioskarką.
Pięć metrów od tego kiosku są usytuowane leżaki należące do lokalu.
Kiedy spędzaliśmy na nich niedzielne popołudnie sącząc zimną chmielową rozkosz, Pani Kioskarka zagadywała do nas miło.
Obaj uznaliśmy, że taki typ osób jest w naszym kraju na wymarciu.
Mało jest teraz ludzi, którzy z taką serdecznością, ciepłem, a jednocześnie z humorem podchodzą do ludzi.
Co prawda celebrowanie tych piw w zaciszu swego mieszkania nie jest już takie klimatyczne, ale jak przystało na sentymentalistę ze starą duszą- odpłynąłem znów, by z przypływem morza fal znaleźć się w Trójmieście.
Nie myślcie, że jestem Pierwszym Piwoszem RP, że rozpisuję się akurat na temat takich wspomnień.
Po prostu lubię smakować życie :)

 Pozostając w świecie smaków, właśnie kończę piec ucierane ciasto ze śliwkami z kruszonką.
Chętnych zapraszam na kawę :)
Słonecznej i smacznej niedzieli życzę.

iloveyou Bejbe :*:*:*

4 komentarze:

  1. zgadzam się z Tobą: piwa te bardzo dobre, choć walory smakowe wzmacniał urlopowy klimat i picie ich we dwóch:)

    na ciasto idę przecież to ze śliwkami wciąz pachnie wakacjami:)

    Kissam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać, nic ująć- tym komentarzem zwieńczyłeś mój wpis!
      Podpisuję się pod tym obiema rękami i obiema nogami :)
      Dziękuję :*

      Kocham Cię :*

      Usuń
  2. A jak przyjdzie taki nieznajomy na ciasto jak ja to co :?)? Trzeba korzystać z owoców póki są :)), miłego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasto to świetna okazja by się poznać :)
      Do tego kawa i voila :)
      Przyjemnie, co? :P

      Pozdrawiam :)

      Usuń