camino

camino

poniedziałek, 23 września 2013

Dzień pozytywnych decyzji


Poprzedni tydzień, był niezwykły.
Niby taki sam pod względem planu dnia, a jednak...
 
   Czwartek był mega pozytywnym dniem.
Popołudniu, kiedy jeszcze byłem w pracy, skontaktował się ze mną Hany, bym zadzwonił do przełożonej z zapytaniem o urlop na przyszły rok w lipcu w pełnym wymiarze.
Tak zrobiłem.
Margaret się zgodziła i to bez żadnego zastanawiania, bez ani jednego "ale".
Super!
Przekazałem Mężowi tą radosną wieść od razu.
Byłem prze-szczęśliwy, bo wiedziałem co to oznacza- możliwość realizacji planu, który kiełkował w nas już od dawna- przejścia wspólnie francuskiego Camino :)
   Pod koniec zeszłego roku, kiedy w okresie świąteczno- noworocznym odwiedził nas Misiek, oglądaliśmy Drogę życia (org. "The Way").
Ten piękny film był inspiracją do tego by podjąć decyzję o takiej wyprawie.
Mąż zaproponował to jako pierwszy, mówiąc, że chciałby kiedyś odbyć tą niezwykłą pielgrzymkę.
Z biegiem dni, tygodni i miesięcy, coraz częściej poruszaliśmy ten temat.
Czemu by tak nie spędzić przyszłorocznych wakacji?
 
   Zaraz po tych radosnych wieściach urlopowych, przyszedł czas na kolejne.
W domu postanowiłem zrobić pyszną kolację (tagliatelle z grzybami) i uczcić sukces zrealizowania miesięcznego planu w pracy i to przed dwudziestym :)
Winko poszło w ruch :)
Niesamowity dzień.
   W piątek z samego rana Hany przywitał mnie informacją o zakupionych biletach lotniczych!
Camino mimo, że dopiero w przyszłym roku, to przybliża się do nas (a my do niego) jeszcze bardziej!
Wow!
Kolejny krok i to jakże wiążący za nami.
Wylot 24 czerwca z Warszawy do Paryża.
Potem TGV przez praktycznie całą Francję.
Ostatni odcinek to pociąg do Saint Jean Pied de Port.
...i z tejże miejscowości wymarsz...
...i tak przez prawie 800 km do celu, do katedry w Santiago de Compostela, w której mieści się grób Świętego Jakuba- jednego z apostołów i uczniów Jezusa Chrystusa.
...a może jeszcze dalej, do Oceanu? :)
Powrót 29 lipca (samolotem z Madrytu do Berlina, a potem już lokalny PolskiBus :P).
Tak to wygląda w skrócie.
Z całej pielgrzymki i czekających tam przygód, będzie materiał na niejedno opowiadanie. To wiem już dziś.
Zapewne będzie to podróż naszego życia, z której wartości i doświadczeń będziemy czerpać dopóki serce bić będzie :)
Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się więcej o samej Drodze, polecam film "Droga życia" oraz oficjalną polską stronę Camino de Santiago.
Link poniżej:
http://www.santiago.defi.pl/

oraz piosenka (jakże piękna) z tegoż filmu :)



dziękuję Ci
Kocham Cię :*




10 komentarzy:

  1. i ja się niezmiernie cieszę, że to co w nas zakiełkowało, przeobraża się w cos tak realnego! Lipiec będzie nasz "w spiekocie dnia i w szarym pyle dróg..."

    Kocham Cię:*

    (noli-me-tengere.blog.pl)

    OdpowiedzUsuń
  2. udanej podróż już teraz Wam życzę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję i życzę powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No powiem szczerze że zaciekawiłeś mnie, fajnie piszesz:P

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaa!! zapomniałeś Miśku dopisać, że to ja jestem autorem tej pięknej fotki, a stopa na niej należy do Ciebie:)

    noli-me-tengere.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak tak, autorem, autorem i to pięknym!
      A dodać, że to moja fotka nie zapomniałem- to był zamiar celowy... taka ukryta prawda :P

      Usuń