camino

camino

czwartek, 2 czerwca 2011

Miłe wizje na dobry początek miesiąca

   To była trzecia noc z rzędu, która jakoś nie pozwalała mi zasnąć.
Mówią, że do trzech razy sztuka i chyba tak będzie.
Sprawdzi się to wierzenie, porzekadło.
   Jakże miłe było tej nocy moje "niezaśnięcie".
Błogi uśmiech zasypiającego chłopca z delikatnie zarysowanymi ku górze kącikami ust.
Smagławe ciało okryte do połowy kołdrą, przyodziane do połowy w bielszą od bieli koszulkę na szelkach.
Twarz pełna spokoju ale i radości jakiej zaznał za dnia.
Zdawało się, że rozradowany jego duch chciał wyjść, stanąć obok i zrobić pięćdziesiąt pajacyków.
Stabilizacja, szczęście, spokój. Poczucie Miłości i bliskości bratniej duszy...
To wszystko Malarz dostrzegłby z nieba i raz jeszcze westchnąłby z radości i uwielbienia dla swego pierworodnego stworzenia.
   Poranek przepełniony czułością i resztkami wilgoci łez w zakamarkach oczu, zdawał się nieść wesołą nowinę całemu światu.
Dawno nie miałem tego uczucia, że ciało śpi, a dusza już wstała i raduje się.
Mózg wysyła ciału miłe wizje pełne czułości.
Delikatny dotyk, pocałunek na dzień dobry.
Zapach i ciepło drugiej osoby.
Wizja czegoś na miarę spa.
Ciut różniącego się od tego tradycyjnego.
Dopieszczanie ciała, a zwłaszcza umysłu przez Miłość.
Uczucie jakim darzy się Drugą Osobę.
Przejechanie koniuszkami palców od karku wzdłuż pleców po koniuszki stóp.
Przyjemne?
Jak Ci jest?
Cmok?
Dwa?
Co byś zjadł na śniadanie?
A może jeszcze tak poleżymy?
Chcesz tak przez pół dnia?
   Dobra zagalopowałem się w wyobrażeniach swych, bo ja wstałem od razu.
Wszechogarniające poczucie radości nie dało mi długo pospać.
Czuję się jakbym spał całe wieki.
Czuję też, że będę miał bardzo dobry dzień.
Jest także dziś dodatkowa okazja ku temu.
Po 48 tygodniach (słownie: czterdziestu ośmiu) Tatuś mój dostanie dziś ostatni zastrzyk jaki jest przewidziany w rocznej fazie leczenia wątroby.
Boże Kochany- ostatni!
A jeszcze nie tak dawno temu zamartwiałem się jak to będzie.
Dziś oboje możemy mieć swój prywatny Dzień Dziecka.
Także mój Dedi :)
Jeszcze większy prezent będzie za kilka tygodni jak i wyniki okażą się takie jak być powinny.
Czekam więc i trwam.
Trwam w nadziei jak przez te 48 tygodni.
Dziś także swe Święto ma Cz.
Życzenia wczesnoporanne już pofrunęły do Niego ekspresowym gołębiem z telefonu mego :)
Ooo Happy Day!

3 komentarze: