Tydzień upłynął pod znakiem wiosennej pogody i totalnego bezruchu w pracy.
Każdy dzień uczęszczania do niej napawał mnie obawą, a we wtorek trzeba było "świecić oczami" przed dyrektorką, bo mieliśmy spotkanie zespołu.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, bo "opolski wtorek" nie był wcale taki zły.
Spotkałem się z koleżankami i kolegami z województwa, naszą menadżerką oraz dyrektorką, która w gruncie rzeczy nie jest tyranem :)
Najmilej było na początku, bo w pokoju Margaret rozmawiałem z inną menadżerką, która "pieszo przeszła całą Hiszpanię".
Jola znowu wypytywała mnie o szczegóły naszej wyprawy i ekscytowała się każdym wspomnieniem sprzed 7 lat, kiedy rozdziewiczała trasy francuskiego Camino.
Niesamowite, że kobieta ma takie podobne do nas fascynacje podróżnicze.
Jak wspomniałem jej o przyszłorocznej wyprawie na Kubę, odpowiedziała, że też o tym myśli :)
Oj coś czuję, że zamiast służbowych maili będę słał jej informacje rodem z biura podróży :)
Już poprosiła mnie bym jej wysłał na skrzynkę naszą rozpiskę podróży w obie strony, bo we wrześniu po raz drugi będzie spacerowała przez cudowne zakątki Kastylii i Galicji.
Wtorkową przygodę poza obozem odchorowała tylko moja współpracowniczka.
Nazajutrz tak zmogła ją choroba, że nie była w stanie zwlec się z łóżka.
Chorobowo ma się też moja sparingpartnerka od 10 km stylem dowolnym :P
Kontuzja stopy uniemożliwiła jej od czwartku nasze niespełna dwugodzinne przemarsze.
Do dzisiejszego dnia, wszyscy ogarnięci byli wiosenną aurą.
Ludzie chętnie zrzucali zimowe kurtki i płaszcze, eksponując się w sweterkach, bluzach, a co nieliczne egzemplarze przechadzały się chodnikiem w krótkich rękawkach!
Niczym krokus na wiosnę, pojawił się w moim obozie nowy pracownik.
Jak tylko go zobaczyłem od razu napisałem Hanemu, że zachwyciłby się jego tyłami :P
Muszę przyznać, że chłopiec na pierwszy rzut oka jest wizualnie bardzo sympatyczny.
Wiem, że to dziwne określenie czyjegoś wyglądu, ale trafne w tym przypadku.
Ma bardzo radosną twarz :)
W tygodniu otrzymałem od Męża gatki techniczne na wakacje, by moje tyły się nie odparzyły i nie lał się po nich strumieniami pot :D
Dziś też trochę klikaliśmy na gg i dokonaliśmy zakupów urodzinowych.
W przypadku Hanego- to już lada chwila, a do moich jeszcze hoho!
Niemniej jednak mój Skarb na tą okazję będzie miał już dla mnie zajebiste skórzane sandały.
Oj będzie to doskonały obuw na zmęczone wakacyjnym przemarszem stopy :)
Drugi prezent to spodnie po domu z obniżonym krokiem- równie zajefajne.
A skoro o kroku mowa, to... kroczę na matę i do ćwiczeń się zbieram :)
Miłego weekendu i pozytywnych wibracji :)
iloveyou Bejbe :*:*:*
wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty!! chciałoby się powiedzieć, choć dziś mega zimnica, deszcz i huraganowy wiatr!!
OdpowiedzUsuńzakupy nam się udały, to prawda a ja z prezentu od Ciebie bardzo jestem rad. Znów odejmę sobie lat :) rym wyszedł niechcący :)
o zdjęcia z ukrycia sympatycznego nowego chłopca w ciasnych spodniach dresowych poproszę:)
Kocham Cię:*