camino
czwartek, 23 stycznia 2014
Golden League
Dopiero zacząłem trening kondycyjny.
Hany w przedbiegach przyznał mi medal :)
A Centrala obdarowuje mnie złotem...
znaczy się wycieczką :)
Dosłownie za chwilę wybywam.
W nagrodę dla 20 najlepszych pracowników w Regionie wyjeżdżam na dłuższy weekend.
Spotkanie szkoleniowo- integracyjne.
Z atrakcji logiczno- sprawnościowe zawody ekspedycyjne w kopalni złota :)
Agenda wieści, że zostaniemy podzieleni na grupy.
Każda z nich będzie miała swego przewodnika oraz mapki.
Kto szybciej wykona dziesięć zadań logicznych i sprawnościowych (liczy się udział całej grupy), ten wygrywa pościg i zgarnia łup (czyt. złoto :P)
Takie obozowe Golden League :P
Życzcie mi powodzenia :)
Relację zdam po powrocie.
Kocham Cię Złotko i życzę zdrówka :*:*:*
wtorek, 21 stycznia 2014
Trzymaj
Często powtarza to Aga R. po dobrym zagraniu, czy akcji na tenisowym korcie.
Póki co w AO idzie jej całkiem, całkiem.
Widzę, śledzę, obserwuję noce zarywając :)
Najtrudniejsza będzie przeprawa teraz- w ćwierćfinale.
Nie ma jednak rzeczy niemożliwych :)
Także i ja tak uważam, dlatego za pięć miesięcy wyruszamy z Hanym na naszą "przeprawę" :)
Z myślą o kondycji oraz w ramach dbałości o linię od wczoraj czynię nocne biegi stylem dowolnym z użyciem kijków :)
Takie nordic walking by night :)
Marsz szybkim tempem czynię na trasie od swojego bloku poza blokowiska na koniec miasta, aż do ciemnej strefy, która po godzinie 19 i przy deszczowej pogodzie wygląda na mroczną :P
Ilekroć tam dochodzę, czuję tą lekką nutę strachu.
A dochodzę tam dwa razy w ciągu treningu, ponieważ w drodze powrotnej z pierwszego dotarcia do tego miejsca robię pętlę nieopodal mojego bloku i wracam tam z powrotem. Następnie docieram do bazy (mieszkania :P), odkładam kijki, robię parę kółek truchtu dookoła bloku a potem już krótkie ćwiczenia w domowym cieple.
Niesamowite wrażenia!
Twarz płonie z gorąca, a ciało przeszywa ból.
Póki co po pierwszym razie najbardziej dokuczają mi piszczele :)
Podczas takiego spaceru jestem tylko ja, kijki i mój wyznaczony cel.
To jest fajne, bo po pracy o charakterze umysłowym, człowiek jest zmęczony psychicznie, więc jak da sobie fizyczny wycisk, to jest bardziej szczęśliwy.
Wstępnie miałem tylko truchtać tą trasą, ale podczas niedzielnej pogawędki, Hany przekonał mnie, że lepszym rozwiązaniem będą kijki.
Miał rację, jak to zawsze bywa :)
Teraz żartobliwie moje treningi określa mianem budowania formy do Soczi :P
Tylko ja do "naszej Soczi", za którą nie ma medalu, lecz satysfakcja własna- taki wewnętrzny laur zwycięstwa nad własnymi słabościami.
Oczywiście mam na myśli Camino :)
Kocham Cię Bejbe :*:*:*
Moja Inspiracjo
niedziela, 12 stycznia 2014
Gdzie jesteś?
Nadzieja na istnienie czarodzieja, dobrej wróżki lub czegokolwiek innego okazała się płonna.
Czas nie stanął w miejscu.
Przeminął i to bardzo szybko.
Czas jest jak woda, nie zawrócisz go, ani nie zatrzymasz.
Ma swoje prawa i płynie tylko w przód.
Właśnie wróciłem do domu.
Odprowadziłem Miśka na dworzec (tym razem towarzyszyła mi Pani L).
Jak zawsze kiedy w drodze powrotnej ze stacji do domu idę samotnie, dzień choćby był najpiękniejszy, traci barwy, a świat na wzór tego w filmie Droga, staje się szary, pusty i samotny.
Jak ja.
Ja- tu i teraz.
Trzeba jednak otrzeć łzy smutku i dalej poddać się działaniu czasu.
Przecież ten, który teraz nastąpi jest po to by przybliżyć nas znów do siebie za jakiś czas.
Po to są rozstania, by mogły być powitania.
Oby nie przyszło nam tylko czekać do lata.
Ten rok będzie całkiem inny pod względem planu spotkań i urlopów.
Ponieważ cały wymiar przysługującego urlopu chcemy wykorzystać na przejście Camino, to na pozostałe okresy tego roku nie zostaje nam nic.
Nadzieja tylko w tym, że szef Męża zgodzi się na jakieś dodatkowe wolne dni, bo na loterię nie ma co liczyć.
Lotto znów nie dało wygrać :(
Dziś tyle.
W smutnym nastroju, życzę miłego wolnego dnia, tym którzy ten dzień wolny mają.
Pracującym zaś, sił i szybko mijających godzin.
Tesknię!!!
Z daleka...
Kocham Cię Bejbe :*:*:*
piątek, 3 stycznia 2014
Coraz bliżej Święta
O dziwno wczorajszy obozo-dzień przeminął mi szybko i "bezboleśnie".
Fakt faktem bezowocnie, ale jakich owoców spodziewać się nazajutrz po hucznych świętowaniach Nowego Roku :)
Jeszcze tylko dziś.
Tylko ten jeden dzień dzieli nas od siebie.
Jutro już będziemy fizyczną jednością.
Hany przyjeżdża w sobotę z rana (pierwszy raz w historii :P).
Jak to miło, że już od pierwszych dni roku są pierwsze razy :)
Tak naprawdę dopiero teraz zaczną się dla mnie Święta.
Te które minęły były jakieś obok mnie.
Teraz będą te właściwe, te których czekam.
W sobotę mam też kolędę, więc jakby nie było kolejny facet w domu (oby Młody :P).
Po pracy czeka mnie sporo pracy.
Chcę powitać Męża noworoczną słodkością, a jednocześnie czymś co w słodkościach Tygrysy lubią najbardziej :)
... i choć Yomosa może żyć i funkcjonować bez kawy, tak wielkim fanem wypieków kawowych jest.
Nie omieszkam coś w tym klimacie przygotować.
W planie mam tort czekoladowo- kawowy za masą śmietankową...
W przekroju blaty czekoladowe nasączane będą likierem kawowym, następnie smarowane powidłami śliwkowymi, ubitą śmietaną wymieszaną z mascarpone,... i tak dwa kolejne blaty...
Całość zwieńczona polewą czekoladową a boki ozdobione startą czekoladą.
Mam nadzieję, że się wszystko uda.
Na obiad też będzie coś pysznego, ale może nie będę się rozpisywał o menu.
Liczę, że Hany sam się pochwali :)
Ech jak ja lubię weekendy, a zwłaszcza takie dłuższe jak nadchodzący, no i takie kiedy jesteśmy razem.
Czas mógłby wtedy stanąć w miejscu.
Najlepiej już na wieki...
O! takie moje noworoczne życzenie...
Niech czas podczas tygodniowego pobytu Męża zatrzyma się uszczęśliwiając nas na zawsze.
Jest jakaś złota rybka, szklana kula, dobra wróżka, Alladyn,..., którzy potrafią to pragnienie spełnić?!
Pocałuję, pochucham, potrę,...
Cokolwiek, byle coś z tego wyszło :)
czekający z wiarą i nadzieją małego dziecka- Tahoe
iloveyou:*:*:*
środa, 1 stycznia 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)