Tydzień bez historii.
Zaczął się niby bez jakiejkolwiek wyjazdowej perspektywy, a skończył na piątkowym wyjeździe do Wrocka.
Spotkanie z dyrektorem- bufonem.
Kwiatki bratki i stokrotki dla siks, a dla panów uścisk dłoni i pudełeczko, w którym za imitującym nawet nie skórę, a dermę- wieczkiem, krył się kalendarzyk 2011/2012 :D:D:D długopis i karteczki- zdziereczki!
Szok?!
Zniesmaczenie?!
Zonk?!
Do tego wszystkiego mroźne powietrze, które przenikało przez ciało wraz z siąpiącym deszczem- brrr.
Jakby do tego dodać szarość, mgłę i 5 godzin łącznej tułaczki dusznym i śmierdzącym pksem, to mamy globus- czyli ból głowy z mdłościami.
Dobrze, że weekend!
Poleniuchowałem dziś w łóżku do dziewiątej.
Nawet na zakupy nie poszedłem.
Z lekka ogarnąłem pół mieszkania i zrobiłem pranie.
Taki mały strajk kury domowej :P
A co?!
Koko koko :P
Kocham Cię Hany :*
Kogucik zatem pozdrawia swoją kokoszkę i całuje weekendowo:*
OdpowiedzUsuńto z lekka i u mnie ogarnij mieszkanko, proszę ładnie :P bo mi się strasznie, ale to strasznie nie chce :P
OdpowiedzUsuńMrrr Kogucie! Całuj, całuj śliny nie żałuj :P :*
OdpowiedzUsuńSansi, no wiesz Ty co?! Uważaj, bo Cię podam do pani Rozenek :P A tak na poważnie, to trza lenia z dupy wygonić :P No ale, że mało kiedy odmawiam, to Ci pomogę :P