camino

camino

poniedziałek, 27 października 2014

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...


W ubiegły weekend zaplanowaliśmy z Hanym ambitne, bo mało możliwe (aczkolwiek nie niemożliwe) do zrealizowania zadanie...
Naszym celem było znalezienie dwóch Węgrów, z którymi niemalże każdego dnia mijaliśmy się na Drodze do Jakuba.
Nie dość, że razem startowaliśmy (i to jeszcze podczas prologu) w Bayonne, to razem finiszowaliśmy na końcu świata (w Finisterre).
Praktycznie przez tysiąc kilometrów spotykaliśmy się praktycznie codziennie i nawet 5 razy nocowaliśmy w tym samym miejscu.
Dziwnym trafem poza pozdrowieniem, czy machnięciem ręki, nie rozmawialiśmy ze sobą.
Podczas całej trasy jakieś cztery krótkie pytania.
Aż dziw bierze.
Oni sami nie szli wspólnie, tylko jeden uciekał drugiemu i pędzili w osamotnieniu.
Spotykali się w pueblo lub w miejscu noclegowym, lub kiedy jeden odpoczywał w trakcie trasy i drugi do niego dochodził.
Mieliśmy swoiste wyrzuty sumienia, że pierwsi nie wyszliśmy z inicjatywą rozmowy i ewentualnego zakumplowania się.
Co najlepsze, nie wiedzieliśmy nawet jak mają na imię :)
Nazywaliśmy ich Szczur i Hektor.
Szczur, bo miał wyciągnięty w przód taki dziubek z nosem :)
a Hektor, bo usłyszałem w jednej z alberg (domów pielgrzyma), jak Szczur woła w kierunku tego drugiego "Hektoooor".
Jako, że znane mi jest imię Hektor, myślałem, że tak właśnie się zwie.
No i długo, bo całe trzy miesiące obaj z Mężem trwaliśmy przy takiej świadomości.
Toteż pisząc maile do pięciu domów pielgrzyma, w których razem nocowaliśmy, powoływaliśmy się na dwóch chłopaków z Węgier, z których jeden prawdopodobnie nosi imię Hektor :)
Hany napisał też do węgierskiej albergi w Finisterre, gdzie chłopcy nocowali.
Mieliśmy tą wiedzę, bo spotkaliśmy się tam i chwilę (całą minutę, góra dwie) rozmawialiśmy.
Rzecz jasna, że jak na trasie pojawia się narodowy dom pielgrzyma, to każdy z danego państwa się tam zatrzyma (my w Monte do Gozo).
Sukces przyszedł szybko, bo późnym niedzielnym wieczorem.
Dziewczyna odpisała na mężowego maila.
Hektor okazał się nie być Hektorem, a Szczur nosi całkiem polskie imię :P
Jesteśmy już znajomymi na jednym portalu :)
Nawet po pierwszych konwersacjach z "Hektorem" :)
W końcu... Polak, Węgier dwa bratanki :D
Podejrzewamy, że tęczowe bratanki :P



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz