camino

camino

sobota, 11 października 2014

Przegląd ostatnich tygodni


Ostatnio trochę kolorów, trochę szarości...
Jesień w końcu.

Jeszcze dwa tygodnie temu bawiłem się na weselu Przema.
Radość z szykowania się, organizacji i podróży na południowy- wschód.
Miło było znowu spotkać całą Rodzinkę i spędzić z Nimi dłuższy weekend.
Była to kolejna okazja do spędzenia czasu z Hanym.
Strasznie szybko to minęło, bo wiadomo, co dobre szybko się kończy.
Tak jest i z ludzkim życiem...
Kilka dni później dowiedziałem się o śmierci cioci.
Jedynej fajnej jaką miałem.
Dokładnie tydzień minął od pogrzebu.
Do dziś mam przed oczami widok jej trójki dzieci idących za trumną.

W codzienności- jednostajność.
Drugi tydzień pracuję po dziewięć godzin, by odrobić wolny poniedziałek, podczas którego wracałem z wesela.
Godzinę później jestem w domu, a i czas w nim do wieczora płynie szybko.
Nadal chodzę w trasy, w dniach niechodziarskich ćwiczę.
Od wtorku nie pijam kawy (taki chwilowy detoks) i o dziwo nie boli mnie głowa.
W zastępstwie piję zieloną.
Jakoś tak ostatnio zainspirowała mnie koleżanka podczas poniedziałkowej narady w stolicy województwa.
Nie dość, że przyjechała ze swoim kubkiem, to jeszcze przywiozła sobie liściastą zieloną herbatę.
W przerwie gadaliśmy na różne tematy i z jej ust padła taka oto mądrość- "jesteśmy tym, co jemy".
Nie, że chciałbym być zielony, a nie czarny (od kawy), bo czarny to chciałbym być i to bardzo :) (cóż za enigmatyczny szyk zdania).
Chodzi o zdrowe podejście do życia.

Przez kilka już tygodni wymieniamy z Mężem linki, uprawiając oblukatorstwo i zakupiarstwo na pewnej stronce :)
Radość zakupu czegoś po okazyjnej cenie i czekanie potęgują radość otrzymania przesyłki... pod warunkiem, że ta w ogóle przyjdzie ;)
Polecam kinowo "Odzyskać i stracić".
Jeden z lepszych filmów w ostatnich latach.

Miłego weekendu :)

iloveyou Bejbe :*:*:*



3 komentarze:

  1. A co planujecie kupić, jeśli można wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  2. to bedzie mój trzeci komentarz do tego posta:) dwa poprzednie dziwnym trafem nie doszły. Jakoś blogosfera mi nie sprzyja:):):)

    wesele było fajne, choć u Mateo było fajniej. U "Przemysia" najlepszy był pomocnik Pana Dżokeja:)

    jeśli zaś o zakupy to wpadłem chyba w zakupoholizm:) no ale jak nie kupować jak wszystko takie zajefajne. I plus taki że nikt inny nie bedzie miał w parafii takich samych spodni, butów czy kurtki. Gaci pewnie tez, zwłaszcza tych ostatnich:D:D:D:D:D:D:D:D

    film i ja polecam!!

    Kocham Cię Miśku:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Brooke- my właśnie często nie planujemy, ale czasami ciężko nie ulec... ciuchom i butom :) Pozdrawiam serdecznie!

    Hany- no póki co ja tu pierwszy koment do tego posta mam; a w sprawie niepowtarzalności, to masz richta :P love`ciam <3

    OdpowiedzUsuń