Dziś lanie wosku oraz inne zabawy, wróżby i przesądy...
Pamiętam, jak w początkowych latach szkoły podstawowej mamy piekły ciasta i szło się w pełni podekscytowania na zabawę andrzejkową :)
Każde dziecko miało zabrać ze sobą świeczkę.
Potem wszystkie świeczki się zbierało, topiło i gorącą parafinę pod nadzorem pani wychowawczyni lało się przez klucz prosto w miskę z zimną wodą.
Następnie zahartowany wosk przykładało się pod ścianę, na którą padało światło i ile dzieci na sali, z tylu ust wyrywały się przekrzykiwania co też koledze bądź koleżance zwiastuje odbitkowa podobizna.
Kiedyś to były czasy.
Lubiłem być dzieckiem.
Sobota bez huku i fajerwerków.
Czas minął mi na zakupach, sprzątaniu i... wyrabianiu ciasta na wieczorną pizze.
Dokładnie tydzień temu tą samą czynność przeprowadzaliśmy z Hanym.
Sprawdzaliśmy oryginalne ciasto na cienką włoską pizze.
Wyszło super.
Dziś próbuję ciasto z innego przepisu.
Póki co rośnie więc ciężko powiedzieć coś więcej.
Jedne co stwierdzam, że tydzień temu było miło i wesoło.
Gorąco i namiętnie... i jakby na wzór dzisiejszego dnia "wosk" z gorąca sam wyciekał ze świecy i bez asysty klucza wpadał w dziurę... :P
Tęsknię!
Zapraszam koło 20ej na pizzę i wino
Kocham Cię Bejbe :*:*:*
yomosa i kamil: przepraszam, ale przez nieuwagę zamiast opublikować Wasze komentarze, usunąłem je niechcąco :(:(:(
OdpowiedzUsuńSkarbie, przypomniałeś mi rzeszowskie czasy na poddaszu, oj wspomnień z nimi jest a jest, a w głos zaśmiałem się z plamy na ścianie, o której śpiewała Beata (która płynie jak zapomni tekstu :P)
Kocham Cię :*:*:*
kamil: pizza się udała :) może i mało znaczy udała się- baaaardzo mi smakowała :) pozdrawiam :)
no to ja napiszę jeszcze raz komentarz:) pisałem że zdecydowanie wole jak wróżysz ze swojej świecy (by nie powiedzieć gromnicy). Do dziś na rzeszowskim poddaszu jest plama na ścianie ( o której chyba śpiewała Beata K.) kiedy to siedząc na mnie postanowiłem zacząć "wróżyć" :)
OdpowiedzUsuńKocham Cię:*