Szykowania do zbliżającego się wesela czas zacząć.
Czasu za wiele już nie zostało, tym bardziej, że w piątek o świcie wybywam.
...i tak wczorajszego popołudnia postanowiłem przygotować weselne ciuchy, by były gotowe do poskładania i wsadzenia do torby.
Nowy nabytek eleganckich spodni zwężanych ku dołowi postanowiłem pozbawić kantów.
Po co w ogóle robione są kanty!
Wczoraj jeszcze mocniej się nad tym zastanawiałem.
Co to za ozdoba dolnej części garderoby polegająca na pionowej zagniotce (ba, nawet zagniocie) biegnącej od uda po stopę?!
Rozprasować kanty- sprawa niełatwa, tym bardziej, że na metce spodni jest symbol żelazka z jedną kropką.
Jak zatem na najniższej temperaturze rozprasować zagniotę?!
Do Małgorzaty R. nie zadzwoniłem, bo i po co :)
Wziąłem kawałek płótna przeznaczonego do przeprasowanek.
Namoczyłem i rozpocząłem zabiegi.
Najpierw ostrożnie, aby coś nie przywarło.
Z biegiem czasu bardziej śmiało podkręcając żelazko na 2 kropki...
... na 3 kropki :)
Ciężko było, para szła nie tylko znad deski do prasowania, ale i ze mnie.
Po godzinie maglowania udało się.
Teraz to wygląda "do założenia".
Archaiczna ozdoba uszła z parą i ulotniła się w pokoju :)
Na drugi rzut poszła lekko taliowana marynarka koloru lodowego błękitu.
Coś jak kolor krótszych ścian i sufitu w mym pokoju :)
Przy tym łaszku jeszcze lepsze wskazówki na metce- nie prać i nie prasować!!
Marynarka wymarszczona jak dziewięćdziesięciolatka, a "oni" mi tu dyktują- nie prasować!
Płótno na marynarkę i heja.
Nic to nie dało.
Materiał tęgi jak skorupa żółwia.
Może zatem żelazko bezpośrednio na marynarkę?
Ryzyk- fizyk.
Marynarce nic się nie stało, ale rozprasować nie da rady :(
Pomyślałem- wezmę spryskiwacz i zwilżę całość ubrania i zacznę prasować takie wilgotne.
Powiesiłem marynarkę na wieszaku, zawiesiłem wieszak na rurce od kotary prysznicowej i rozpocząłem pylenie mgiełką wody.
Z każdym wytryskiem rozpylonej cieczy zagięcia znikały.
No niemożliwe.
Niesamowite.
A Hany mi mówił rano- weź marynarkę pod prysznic jak będziesz się mył.
Powieś i wilgoć Ci ją wyprasuje.
Nie spodziewałem się, że tak łatwa czynność pozwoli uzyskać mi efekt wyprasowanego materiału.
Cóż za miłe zaskoczenie.
... a zatem Mężu- w piątek zawieszę Ci szarfę odpowiedzialności w postaci moich całodniowych gatek :)
Miejsce zawiśnięcia takiej szarfy pozwolę Ci wybrać samemu :P
Zostaje jeszcze dobielenie białych trampek na niedzielne poprawiny :)
No ale dziś niedziela więc się lenię i odpoczywam.
Mam w końcu miłosierdzie dla odpoczynku...
i całego świata :)
iloveyou :*:*:*
na bieliźnianą szarfę pisze się już teraz :) pozyczę ją sobie do spania!!
OdpowiedzUsuńcoś mi się wydaje, że chcesz skraść wesele Panu Młodemu i lepiej wygladac od Niego!!
Kocham Cię:*
Najłatwiej jest zrobić dwa kanty z jednego, ale żeby je rozprasowywać, chyb bym się nie trudził nawet. :) Widziałem dżinsy wyprasowane w kant. Ten to może sobie powiedzieć... "o kant dupy roztrzaskać".
OdpowiedzUsuńIleż to ja kantów przeżyłem... ;)