camino

camino

niedziela, 22 czerwca 2014

W Drogę



   Od wczorajszego poranka jestem już u Męża.
Droga minęła mi spokojnie i szybko.
Och jak dobrze być znowu tutaj.
Jest miło, radośnie i Miłośnie.
W Drugim Domu duże poruszenie.
Każde z Rodzeństwa przynosi swój mały kamyczek z imieniem swoim i członków rodziny, a tym samym z intencją tylko sobie znaną.
Tradycją jest zabranie kamyka (symbol trudu pielgrzymowania) ze swojego miejsca zamieszkania, niesienie go praktycznie aż do kresu Drogi (do Cruz de Fero), gdzie na kopcu powstałym przez lata z kamieni pątników, rzuca się go wypowiadając intencję, bądź słowa jakie dyktuje nam serce.
Żartujemy i śmiejemy się z tego, że gdybyśmy dali jakieś regionalne ogłoszenie o znoszeniu kamieni, musielibyśmy jechać do Santiago tirem z naczepą :P
Czujemy się jakby powierzono nam ważną misję do spełnienia.
Oczywiście jest to mission possible :)
Choćby nie wiem co, musimy iść, przejść i... dojść :)
Póki co trwa ostatnie upychania głównego plecaka zaopatrzonego w symbol muszli jakubowej, żółtej strzałki na niebieskim tle oraz symbolu narodowego w postaci polskiej flagi.
Powstało też wiele niepewności związanych z tym co można wziąć do bagażu pokładowego, a co nie.
Hany wykonał telefon na infolinię przewoźnika, tudzież przelotnika :) i już wszystko jasne.
Moje kijki trekkingowe winny być spakowane do wnętrza plecaka.
Jest tam już tak ciasno, a kijki są na tyle długie, że raczej pozostaną w kraju, a na miejscu zakupimy drewniane kije pielgrzyma- klimatycznie, prawda? :)
To zapewne ostatni wpis przed wyjazdem.
Zatem...do następnego posta, najpewniej początkiem sierpnia.

Buen Camino!!!






4 komentarze:

  1. Szczęśliwej podróży, szerokiej drogi i wiatru we włosach :) aha, macie coś przeciw komarom?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki usnuta! Oczywiście, że mamy :) Lepiej zapytaj czego nie mamy :) Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Na kwadratową szczenę Ridża!!! Ten blog cały czas jest aktywny:)))) Jestem zniespodziankowana:)

    OdpowiedzUsuń