camino

camino

czwartek, 19 czerwca 2014

Świątecznie a jeszcze przedurlopowo


   Tylko dzień dzieli mnie od rozpoczęcia urlopu.
W sobotę, rankiem, widzę się już z Hanym.
   Kolej lekko zmieniła rozkład i tym samym utrudniła mi świetne jak dotychczas połączenie na Podkarpacie.
Z pomocą przyszła mi Bo, bo podwiezie mnie na pociąg zmierzający na Śląsk.
Dobra z niej koleżanka :)
Ostatnie organizacyjne chwile w domu przede mną.
Dobrze, że dziś wolny dzień to jakoś więcej czasu na ogarnięcie.
Krawcowa na szczęście uporała się z wykończeniem moich spodni trekkingowych :)
W pracy coraz więcej pukf dowiaduje się gdzie jadę.
Kierowniczka nazywa mnie peregrino.
W poniedziałek powiedziała, że Santiago de Compostela to od zawsze jej marzenie.
Hany sprawnie poradził sobie we wtorek z lotniczą odprawą online.
Gotowe bileciki już są.
Założył także naszego nowego, wspólnego bloga na czas naszej nieobecności.
Oto on:
http://moje-santiago.blogspot.com/
Tablet bierzemy ze sobą, więc jeśli tylko nawiążemy połączenie z internetem, to będziemy dzielić się naszą codziennością na Camino.
Trzymajcie kciuki.

Te amo Bejbe :*:*:*


Ps. Właśnie niedawno wróciliśmy z Bo z naszej codziennej trasy.
Mamy na niej swoich (jak ich nazywamy) fanów :)
Przed budynkiem kończącym trasę każdego wieczora zasiadają panie i panowie.
Jedna z kobiet jest bardzo sympatyczna. Zawsze zagaduje do nas.
Z uwagi na to, że dziś był ostatni trening przed wyjazdem- miło pożegnaliśmy się z paniami.
- Dobranoc i do zobaczenia za miesiąc- rozpocząłem.
- A czemu za miesiąc- odpowiedziała ze szczerym zasmuceniem Sympatyczna.
- Bo wyjeżdżamy- odpowiedziała Bo
- Nawet jutro Was nie będzie?- zapytała
- Nie- odpowiedzieliśmy.
- W takim razie będę czekała na Was po powrocie- dodała na koniec nasza ulubienica.

Ps.1
Zabieram ze sobą identyczne spodenki jakie ma pan na fotce z posta :)
Hany mi je kupił. Baaaardzo mi się podobają :)
Moje są niebiesko- żółte :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz