camino

camino

środa, 14 sierpnia 2013

Spotkania w przelocie, czyli między obozem a urlopem


Kroczek po kroczku.
Dzień po dniu.
I tak oto dobrnąłem do dnia, w którym na dobre zaczynają się prace organizacyjne związane z urlopem.
Ostatnie prania, prasowania, składania, a jutro pakowanie :)
Lubię tym żyć, bo przybliża mnie to psychicznie do urlopu.
Mimo, że jeszcze chodzę do pracy, to już w połowie jestem w niej nieobecny.
   Od niedzieli złapało mnie jakieś przeziębienie.
Gardło drapało mnie niemiłosiernie i ogólnie przez dwa dni byłem osłabiony.
Dzisiejszy poranek okazał się przełomowy.
Gardło nie drapie i mam więcej wigoru :)
Pewnie wczorajsze żółtko z cukrem i sokiem z cytryny poskutkowało.
Wzbraniałem się przed tym, kiedy Hany mówił mi bym sobie taką miksturę spreparował.
Pomogło!
To dowód na to, że mój Mąż ma 99,9% racji i należy Go słuchać :)
   Dziś kupiłem ostatnie potrzebne rzeczy, choć przypomniało mi się o jednej przed chwilą- brak żelu antybakteryjnego do mycia rąk.
Podróż pociągiem i autobusem nie może się bez tego obyć :)
Ostatnia szansa na zakup takiego specyfika w piątek.
Piątek, to ogólnie będzie dzień pełen wrażeń.
Ostatni roboczy dzień, wizyta u fryzjera a potem biegiem do domu po torbę i heja na pociąg :)
   W markecie ktoś zawołał moje imię kiedy sięgałem po paprykę.
- Łukasz?
odwracam się
- Majka!
Majka (bynajmniej nie szalona i nie Skowron), to koleżanka z dzieciństwa z jednego bloku.
Ostatni raz miałem okazję zamienić z nią słowo... uwaga... 22 lata temu na blokowym sylwestrze u sąsiadów :P:P:P
Wcześniej wyjechała z rodzicami do Niemiec.
Co prawda przyjeżdża tu raz na jakiś czas, ale nie miałem okazji by pogadać.
Tu okazja nadarzyła się sama :)
Dziwnie się tak gada z kimś po tylu latach, bo jak w kilka chwil opowiedzieć większość życia :P
Przy okazji poznałem jej 16 miesięcznego synka.
Wracając z siatami do domu, odwróciłem się w stylu Jusi Kowalczyk kiedy ogląda się czy rywalka jej nie dogania :) no i ktoś mi kiwnął głową.
Odkiwnąłem.
Zastanowiłem się jednak, czy ten ktoś kiwnął mówiąc dzień dobry, czy cześć :P
Zatrzymałem się wyjąłem telefon (że niby chcę zadzwonić :P)
Poczekałem, aż obiekt się zbliży (to świadczy o mej ślepocie :P)
Wika!
Kolejna koleżanka :)
Pracuje koło mnie, a i mieszka rzut beretem ode mnie.
Znamy się od podstawówki.
Zmieniła kolor włosów, więc to mnie zmyliło.
Chwilowa gadka skupiła się na tym, że z pracy szybciej dojść pieszo niż dojechać samochodem oraz o planach urlopowych.
Żeby dopełnić kobiecą obecność na moich ścieżkach dzisiejszego dnia...
Ewelajn z Dżi-pi-esu podczas dzisiejszej mej wizyty w jej obozie, nakazała mi  przyjść w piątek po fryzjerze, co by mnie jeszcze mogła uściskać i ocenić fryzurę :)
Tak na marginesie, to już od miesiąca przeżywa ze mną wakacje i mówi co mam zabrać i dopytuje co już mam, a czego jeszcze nie :)
Gdybym był dziewczyną, gotowa byłaby mi pożyczyć pewnie i kieckę :P:P:P
A że oboje jesteśmy zaprzyjaźnieni z "Adą", to i kiecka leżałaby na mnie jak ulał :D:D:D
hehe :)

Dobrych humorów for all

Kocham Cię Pachnący Ptaszku :):*:*:*




2 komentarze:

  1. Meza warto sluchac, szczegolnie takiego :)
    udanego urlopu! pozdrowcie morze ode mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. liam, pisz tak częściej:):):):)

    ech jak ja się cieszę, że już coraz bliżej do urlopu!

    kissam:*

    OdpowiedzUsuń