camino

camino

sobota, 10 sierpnia 2013

Moczenie dupy coraz bliżej


Skończyły się upały.
Niestety :(

   Dziś pierwszy zimny dzień.
Rano było zaledwie 11st. kiedy wychodziłem na sobotnie szopy.
   Od ostatniego wpisu parę zmian :)
Poza gorącym pogodowo okresem, zakończył się tygodniowy gorączkowy okres jaki ogarniał mnie na myśl o piątkowej wizycie we Wrocławiu.
Jak ja "uwielbiam" wizyty w Regionie u dyrekcji!
Dodatkowo prezentację przygotować nakazano, wskazówek tejże nikomu nie udzielając.
Kompletnie nie wiedziałem jak "ukąsić" temat.
Z pomocą przyszła mi... była szfowa!
Sama robiła ostatnio prezentacje, więc podsunęła mi pomysł jakby to mogło wyglądać.
Nie powiem ile zdrowia mnie kosztowało intensywne rozmyślanie o tym co i jak, ale efekt zadowolił nie tylko mnie.
Stara uznała, że bardzo ładnie się spisałem, o czym poplotkowała z kierowniczką, a moja menadżerka napisała w smsie, że prezentacja jest bardzo dobra i że niepotrzebne były moje obawy.
Uznała też, że "jestem człowiekiem małej wiary w swoje wielkie możliwości".
Coś w tym jest :)
Ale szara skromna mysz ze mnie :)
Koniec końców (jak mawiał Wieszcz) spotkanie "na szczycie" przebiegło całkiem nie tak jak sobie wyobrażałem.
Było miło, zabawnie i przede wszystkim niestresująco.
Szok!!!
Może dlatego tak dziwnie spokojny byłem jadąc rano autobusem.
   Ostatnie dni wzbogaciły też mą garderobę.
Także tą bieliźnianą :)
Dziękuję Hany :*
Jak tak dalej pójdzie zacznę poszukiwać garderobianego :P:P:P
   Trwa dobra passa w mej systematyczności ćwiczeń.
Czwarty tydzień wykonuję je codziennie.
Przynosi to miłe dla oka efekty.
Zwłaszcza jak się staje na wadze :)
Dziś rano już 3,5 kg mniej.
To zdrowo jak na miesiąc.
Jeszcze parę dni do urlopu, więc waga będzie jak zawsze na ten okres taka sama :)
Tak tak, już śmiało myślę (i wcale nie cicho) o urlopie.
W piątek późnym popołudniem wyjazd nad morze.
Lista rzeczy niezbędnych już od tygodnia poukładana na linijkach kartki.
Czeka na ewentualną modyfikację :)
   Tydzień temu upalną sobotę spędziliśmy z Dedim u Ewiczki na grillu.
Miło było po roku znów spotkać się z byłymi sąsiadami.
Zawsze będę powtarzał, że Eve była najlepszą sąsiadką.
Spreparowałem sałatkę grecką, przygotowałem rulony z boczku na patyku, ciasto, alkohol i kawę i przed 18tą pojechaliśmy na ich hacjendę, którą kupili prawie rok temu.
Niby to samo miasto, ale dzielnica taka spokojna, że ma się wrażenie przebywania na wsi.
Tato był zachwycony spokojem i połączeniem kuchni z jadalnią, z której jest wyjście na taras.
Można sobie pić tam poranną kawkę, albo zjeść śniadanie, obiad, czy tak jak z nami zrobić grilla.
Nie ukrywam, że mi to rozwiązanie połączenia pomieszczeń spodobało się jeszcze bardziej niż Tacie :)
Wszak kuchnia to mój świat :)
To był naprawdę świetny wieczór.
Dawno się tak nie ubawiłem.
   Na tą sobotę nie mam praktycznie planów rozrywkowych, ale i tak wspaniałą rozrywką będzie wykonywanie wszelakich czynności organizacyjnych przybliżających mnie do urlopu :)
Dziś DNM, więc na łamach tego wpisu buziaki i me serce jak zawsze dla Ciebie Bejbe :*:*:*

Kocham Cię :*:*:* 

Pozdrawiam wszystkich i miłego weekendu życzę :)
 

2 komentarze:

  1. owocne miałes te dni i wiele atrakcji. Reszta czeka Cie już nad morzem:) zwłaszcze tej bieliźnianej:0

    Kocham Cie moja Mleczarnio:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdroszczę wakacji nad morzem ;-)

    czy Yomosa również prowadzi bloga? chętnie poczytam, bardzo lubiłam Jego 'piśmiennictwo' ;-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń